Wpuścić Turków do Europy czy czekać, aż oni wypuszczą w podróż ku greckim wyspom kolejne setki tysięcy przebierających u nich nogami uchodźców? Polityczny dylemat, w który Unię Europejską wpędzili politycy chcący za wszelką cenę powstrzymać kryzys imigracyjny poza własnymi granicami (a przy okazji uratować się od dramatycznych strat w przyszłorocznych wyborach w Niemczech i Francji), nie ma dobrego rozwiązania Wykazujący coraz bardziej autorytarne skłonności prezydent Recep Tayyip Erdoğan szantażuje Brukselę.
Guzik na biurku Erdoğana
Jeśli Europa odmówi Turcji bezwizowego ruchu, to tureckie służby znów przymkną oko na tysiące desperatów z Syrii, Iraku czy Afganistanu wdzierających się dzień w dzień do Europy. Względny spokój na granicy w ostatnich tygodniach ma pokazać, że Erdoğan jednym przyciskiem może zablokować lub uruchomić masową migrację. Zgoda na ruch bezwizowy może z kolei spowodować, że zamiast uchodźców z Azji i Afryki w Europie pojawią się setki tysięcy Turków. Bez żadnych pontonów i zdezelowanych łodzi. Przyjadą z paszportami i biletami w rękach. Richard Dearlove, emerytowany dyrektor brytyjskiego wywiadu MI6, uznał taką zamianę za „perwersyjny pomysł”. Otwarcie granic dla milionów Turków porównał do składowania benzyny tuż obok szalejącego pożaru, którego nikomu nie udaje się ugasić. W odróżnieniu od uchodźców, którzy mieli być „przydzielani” krajom unijnym, Turcy mogliby docierać też do Europy Środkowej, w tym do Polski.
W Wielkiej Brytanii spore zamieszanie zrobiło ujawnienie sondażu wykonanego w Turcji przez instytut Konda na zlecenie gazety „Daily Express”. Wynikało z niego, że na emigrację w razie otwarcia granic do Unii Europejskiej gotowych jest 15,8 proc. Turków, co biorąc pod uwagę ludność Turcji (ok. 76 mln), daje 12 mln potencjalnych imigrantów. Wprawdzie ankieterzy pytali o gotowość wyjazdu do Wielkiej Brytanii, ale większość respondentów uznała, że chodzi o otwarcie drogi do szeroko rozumianej Europy. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych sondaży prowadzonych wśród uchodźców w nasz region Europy nie wybiera się prawie nikt, tak więc problem ten nas raczej nie dotyczy. Zresztą akurat z Turkami, których w Polsce jest zaledwie ok. 2 tys., żadnych poważniejszych problemów nie mieliśmy. W rzeczywistości liczba gotowych do wyjazdu na Zachód jest zapewne mniejsza od tej, którą czytelników straszą brytyjskie tabloidy, bo odpowiedzi wielu osób odzwierciedlały raczej ich poglądy polityczne, a nie faktyczną gotowość do emigracji. Podczas gdy zwolennicy opozycji (zwłaszcza kurdyjskiej) aż w 25-30 proc. rozważali emigrację, to takiej samej odpowiedzi udzieliło tylko 9 proc. zwolenników rządzącej AKP, partii prezydenta Erdoğana. Niezależnie od poglądów politycznych wyraźnie wyższy odsetek chętnych do wyjazdu odnotowano wśród młodzieży do 25. roku życia i ludzi posiadających przynajmniej maturę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.