Afera Pandora Papers. Pętla korupcyjnych podejrzeń coraz bliżej Polski

Afera Pandora Papers. Pętla korupcyjnych podejrzeń coraz bliżej Polski

Premier Czech Andrej Babiš, premier Polski Mateusz Morawiecki
Premier Czech Andrej Babiš, premier Polski Mateusz Morawiecki Źródło:Newspix.pl / ABACA
Nowy wyciek poufnych dokumentów z rajów podatkowych pokazuje niejasne operacje finansowe m.in. premiera Czech, prezydenta Ukrainy i byłej kochanki Putina. W kolejnym po Panama Papers skandalu finansowym nie ma wielkich nazwisk z Polski – co może oznaczać, że albo nasi polityczni przywódcy są krystalicznie uczciwi, albo zupełnie gdzie indziej niż na Karaibach lokują swoje podatkowe raje.

Przy okazji afery nazywanej Panama Papers rozmontowano poważne układy korupcyjne na Malcie i Cyprze, którymi karmiła się cała Europa. Pandora Papers, czyli kolejna odsłona serialu o tym, jak kradną politycy, dotyka już przywódców krajów sąsiadujących z Polską.

Jest wśród nich najnowszy bohater polskiej opozycji, człowiek, który zmusił Mateusza Morawieckiego, żeby codziennie płacił miliony złotych – czyli krótko mówiąc, czeski premier Andrej Babiš.

UE od dawna podejrzewa jego koncern spożywczy o podkradanie unijnych dotacji, ale śledztwo w tej sprawie jakoś dziwnie się ciągnie. Podejrzliwi twierdzą, że czeski premier uzyskał odroczenie działań w zamian za sprowokowanie awantury o Turów i dostarczenie Komisji Europejskiej nowej amunicji do ostrzeliwania polskiego rządu.

Ciekawe więc, czy coś się w sprawie Babisa zmieni z powodu ujawnienia, że kilka lat temu kupił on za 22 mln euro willę pod Cannes, przepuszczając pieniądze przez szemrane konta na Karaibach? Czy to są te pieniądze z dotacji, których nie mogli doszukać się unijni audytorzy?

Artykuł został opublikowany w 40/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.