Oddali walczącej Ukrainie 1 proc. swojego PKB, teraz muszą odpierać zarzuty

Oddali walczącej Ukrainie 1 proc. swojego PKB, teraz muszą odpierać zarzuty

Estońscy żołnierze podczas spotkania w bazie w Tapie w sprawie pomocy dla Ukrainy
Estońscy żołnierze podczas spotkania w bazie w Tapie w sprawie pomocy dla Ukrainy Źródło:PAP/EPA / Valda Kalnina
Estończycy oddali walczącej Ukrainie 1 proc. swojego PKB, ale teraz muszą bronić się przed zarzutami o to, że bezpodstawnie wzięli od UE 150 mln euro rekompensaty. Tekst portalu Politico zestawia rzekomą pazerność Estonii ze skromnością darczyńców niemieckich, którzy nie chcą ani eurocenta za opróżnienie nie otwieranych od 30 lat magazynów armii NRD.

"Oni wysyłają Ukrainie złom, a sobie kupują nowoczesne wyposażenie, finansowane przez UE" – twierdzi anonimowy unijny dyplomata, cytowany przez Politico, wywołując tym samym prawdziwą burzę z Estonii.

Trudno się dziwić, bo chodzi o kraj, przodujący od początku w pomocy dla Kijowa. Wymowa tekstu Politico jest jednak taka, że cwani Estończycy skorzystali z europejskiego finansowania, żeby wymienić starą broń na nową. Niezależnie od tego, że jest to ordynarne kłamstwo – o czym za chwilę – warto pamiętać o dwóch podstawowych sprawach.

Cały artykuł dostępny jest w 14/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.