Superaplikacje, brak gotówki i Wielki Brat na każdym kroku. „Chiny realizują scenariusz z Orwella”

Superaplikacje, brak gotówki i Wielki Brat na każdym kroku. „Chiny realizują scenariusz z Orwella”

Chińczycy
Chińczycy Źródło:Shutterstock
Codzienne życie Chińczyków obserwuje kilkaset milionów kamer przemysłowych. W sieci obowiązuje polityczna i ideologiczna cenzura, a superaplikacje mają dużą swobodę w zbieraniu danych o swoich użytkownikach. Samym Chińczykom to jednak nie przeszkadza, bo bezpieczeństwo i wygodę cenią wyżej niż prywatność. Przynajmniej na razie.

Michał Banasiak, „Wprost”: Który mamy w Chinach rok?

Weronika Truszczyńska: 2023. Tak jak w Polsce.

A niektórzy mówią, że 1984. Nawiązując oczywiście do Orwella i wskazując, że chiński Wielki Brat coraz czujniej śledzi wszystkie kroki obywateli. I w rzeczywistości, i jeszcze bardziej w sieci.

Chiny ostentacyjnie chwalą się, że zbierają informacje o mieszkańcach. Rząd lubi prężyć muskuły i wysyła do nas komunikat: wiemy gdzie byłeś, wiemy co robiłeś. Ale czy tak jest? W tamtym roku byłam na kwarantannie domowej. Nie spędziłam w domu ani jednego dnia i nie miałam z tego powodu żadnych problemów. To samo tyczy się chińskich urzędów. Załatwiam sprawę w jednym urzędzie, a w drugim nikt o tym nie wie. Brakuje koordynacji danych i narzędzi do ich analizy.

Ale na przykład kamer w miejscach publicznych faktycznie przybywa. Szacuje się, że jest ich najwięcej na świecie. I to w przeliczeniu na jednego mieszkańca.

A potem w metrze dochodzi do kradzieży telefonu i chociaż są kamery, to nie można znaleźć sprawcy. Na Zachodzie pewne rzeczy też się robi, ale po cichu. Jak instalowanych jest za dużo kamer, to ludzie zaczynają się oburzać. Dane zbiera się po prostu dyskretniej. A potem wychodzi na jaw, że politycy wzajemnie się podsłuchują. Chiny od początku ze zbieraniem informacji się nie kryją. Państwo lubi się chwalić i straszyć, że wszystko wie.

Coś takiego jak „ochrona danych osobowych” w ogóle w Chinach istnieje?

Na przestrzeni ostatnich 2-3 lat zaczęto porządkować prawo w tym zakresie. Wcześniej to była całkowita wolnoamerykanka. Każda firma gromadziła jakie i ile danych chciała. Teraz państwo chce to ucywilizować na linii klient-firma, czyli np. użytkownik aplikacji-producent aplikacji. Nie mówi się o tym, żeby ucywilizować zbieranie danych przez państwo, więc zajęcie się tym tematem nie jest według mnie kwestią dbania o obywateli, a raczej niechęci do tego, by firmy rosły bez kontroli i miały za dużo władzy, którą być może rząd chce zachować tylko dla siebie. Prywatne firmy, jak Alibaba, zbierają bardzo dużo danych o użytkownikach swoich aplikacji.

Cały wywiad dostępny jest w 18/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.