– Jesteśmy w Niemczech. Tu mówi się po niemiecku… – stwierdził przyszły wicekanclerz i szef dyplomacji Guido Westerwelle. Zareagował tak na pytanie zadane w języku angielskim przez zagranicznego korespondenta po zwycięstwie wyborczym liberałów (FDP). Co się stało z zazwyczaj przyjaznym przewodniczącym? Napięcie panuje nie tylko na linii politycy – dziennikarze, ale też na linii CDU/CSU – FDP. Angela Merkel cieszy się możliwością współrządzenia z liberałami, ale boi się, że ta „partia przewrotka” może jej podciąć nogi.
Po wyborach lewica skacze sobie do oczu za katastrofalną porażkę. Związkowcy z Die Linke nie trzeźwieją po uzyskaniu nadspodziewanie dużej liczby miejsc w Bundestagu, a Zieloni zachowali swój dotychczasowy status nikomu dziś niepotrzebnej podpórki. Chadecy i liberałowie mają komfortową większość w parlamencie, ale bynajmniej niekomfortową sytuację. Kanclerz Angelę Merkel przed kontynuacją wielkiej koalicji z „socis" uratowały głosy zdobyte przez FDP, co oznacza, że w razie pojawienia się istotnych rozbieżności ta ostatnia partia może przesądzić o upadku jej gabinetu. W historii republiki zdarzyło się to już niejednokrotnie, zarówno kanclerzom z szeregów chadecji, jak i socjaldemokratów, którzy postawili na sojusz z liberałami i zostali przez nich wystawieni do wiatru. FDP zyskała nawet ksywkę „Umfallerpartei” – „partii przewrotki”.
Więcej możesz przeczytać w 41/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.