„Chciał być znakomity we wszystkim, także w tym, czego nie mógł dokonać, choć bardzo by chciał", skwitował jeden z autorów książki o Guttenbergu Markus Wehner. Już po jej wydrukowaniu w RFN wybuchł skandal. Okazało się, że praca doktorska była tak marna, że Guttenberg nie zasługiwał na promocję, a mimo to został do niej dopuszczony „na zasadach wyjątku”. Dopiero gdy pojawiły się zarzuty, że minister dopuścił się plagiatu, uniwersytet w Bayreuth ponownie wziął doktorat pod lupę. Stwierdził „poważne naruszenia obowiązku oznaczania materiałów źródłowych i cytatów” i pozbawił Guttenberga tytułu. Wczoraj wielka nadzieja niemieckiej prawicy, dziś wielki przegrany zyskał nowy tytuł: „barona plagiatu”. W efekcie tej kompromitacji zdruzgotany cichy rywal i niedoszły następca Merkel rzucił ręcznik na ring. Jednak ogłaszanie jego politycznego pogrzebu byłoby przedwczesne.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.