Idiota i liberał

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zawsze czułem w nim depresyjną nutkę, rys mi bliski. Norwid nazwał to „czarną nicią”. Teraz ją już widać – myślę o premierze Tusku. Zdaje się trwać na złość i wbrew. Też w poczuciu rozpaczy, że nikt go nie może zastąpić.
Ktoś powie, że to typowe dla dyktatorów, nawet sympatycznych, jak Piłsudski w ostatnim swoim rozdziale. Jego też dręczyło przekonanie, częściowo słuszne, że przy nim inni politycy to durnie albo dzieci. Że grozi nam idiotyzm nacjonalizmu. A Polacy są do dna skorumpowani i często durni.

Piłsudski budził nienawiść podobnej części polskiego społeczeństwa, jak dzisiaj Tusk, który nie wybił się na wybitność jak marszałek, ale kto wie? Oczekuję, że wykona jeszcze jakiś ruch znaczący, a nie będzie tylko imponować wytrwałością trwania i zapobiegania większemu nieszczęściu. Najbliższe otoczenie szefa rządu to ludzie porządni, ale dalej wiele zabagnienia, jak to u nas. Jak więc ma wykonać ów ruch?

A w kuluarach trwa namawianie się Prezesa z głęboko utajnionym bezpartyjnym uczonym kandydatem opozycji na polityka, który premiera zastąpi. Są słuchy, że ów kandydat, profesor, pójdzie na czele pochodu radiomaryjnego i pisowskiego „Obudź się, Polsko!”. Fatalnie to hasło się kojarzy, a marsz aż się prosi o pochodnie. Nonsens, to raczej tylko ludzie prości i nieszczęśliwi lub romantycy, a kierują wszystkim cynicy. Problem, że nikt poważny nie przyjmie takiej komicznej propozycji. Ale nawet ludzie poważni bywają doprowadzani przez pychę do ostateczności.

Jeśli jakimś cudem prezes uzgodni tego profesora, to nie ma mowy, aby Miller i Palikot go zaakceptowali. Dodatkowa trudność to osobista wzajemna wrogość między tymi dwoma. I wrogość ich obu wobec Prezesa. Jeśli jakimś cudem kolejnym – żądza władzy sprzyja przecież rzeczom niemożliwym – ów tajny profesor zostanie premierem, to można mieć pewność, że zaraz wystrychnie Prezesa na dudka, jak to uczynił Kazimierz Marcinkiewicz. To nie jest poważna polityka, tylko wyraz skrajnej determinacji – tak dłużej być nie może. Byłem kiedyś z kobietą, która co chwila tak wołała, a trwało to całkiem długo.

Ciocia Danusia, która była u nas dni kilka, by ratować dom nasz od ostatecznej ruiny, niegdyś nauczycielka, wspomina czasy, kiedy szkoły dostały sugestię, by eliminować z normalnych klas uczniów wykazujących jakieś odchylenia od normy. Uważała to wtedy za normalne i zdrowe. Rodzice z tamtego czasu też byli pewni, że ci odmienni są zagrożeniem dla ich normalnych dzieci. Sam myślałem chyba podobnie. Nadal mam takie odruchy. To u nas głęboko zakorzenione, też historycznie. Okaleczeni przez historię, nie mieliśmy już siły na tych nie w pełni sprawnych fizycznie czy umysłowo. Polakom los przypisał wysokie, ale kruche poczucie własnej wartości. Takie poczucie boi się niepełnosprawności, czując się przez nią zagrożone. Dzisiaj dzieje się ogromna zmiana poświadczona przez lawinę komentarzy po sukcesach naszych paraolimpijczyków. Ale naprawdę ważne, co w przedszkolach i szkołach. A zmienia się wiele. Janusz Korwin-Mikke popłynął pod prąd i musiał zostać zatopiony. Stał się wyrazicielem sporej rzeszy ludzi, którzy nie pojmują, co się dzieje, czemu ci bez nóg i rąk, zamiast siedzieć w norach, jak do tej pory, pchają się na widok publiczny. Polski najsłynniejszy liberał ma w sobie surową mięsną wkładkę śmierdzącą faszyźmikiem. Oto przykład, jakie kurioza rodzi udręczona polska gleba. Miał kiedyś wielu zwolenników, teraz mówią: szkoda, że wariat.

– A co do liberalizmu, słucham właśnie w samochodzie „Idioty” Dostojewskiego. Uderzyły mnie słowa jednego z bohaterów powieści o liberalizmie, z którymi pisarz się utożsamia. Gdyby tamten liberalizm rosyjski zastąpić polskim współczesnym, to podpisałyby się pod tym sądem oburącz nasza prawica i Kościół (tylko co zrobić z tym, że Dostojewski był rosyjskim nacjonalistą, Polaków zaś nie znosił). Liberalizm występuje: „(...) nie tylko przeciwko porządkowi, nie tylko przeciwko rosyjskim porządkom, ale przeciwko samej Rosji. Mój liberał doszedł do tego, że neguje samą Rosję, czyli nienawidzi i bije swoją matkę. Każde nieszczęście, każde niepowodzenie Rosji, wywołuje w nim śmiech i budzi nieomal zachwyt. Nienawidzi obyczajów ludowych, rosyjskiej historii, wszystkiego”.

Ciekawe, jak pewne schematy myślenia się powtarzają. Ile u nas XIX w., czy nie podszytego rosyjskim futrem?
Więcej możesz przeczytać w 38/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.