Boniek gra po raz ostatni

Boniek gra po raz ostatni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska piłka to nie tylko zawodowcy, ale też pół miliona amatorów. I powinno być ich dwa razy więcej – uważa kandydat na szefa PZPN Zbigniew Boniek. A bardziej niż nierozsunięty dach stadionu martwi go głupota Polaków wówczas ujawniona.
Piotr Najsztub: Po remisie z Anglią bardziej chce się panu zostać szefem PZPN?

Zbigniew Boniek: Pewnie tak, chociaż to, że wyniki polskiej reprezentacji w tak dużym stopniu rzutują na oceny związku, jest jednym z naszych większych błędów. Te rzeczy trzeba absolutnie oddzielić! Oczywiście polska piłka, kibice, media mają potrzebę zwycięstw i takie zwycięstwa na pewno dają dobrą chemię wokół piłki...

I PZPN. Dlatego uważamy, że jego szef ma pomagać nam wygrywać.

Ocenianie PZPN przez pryzmat reprezentacji Polski jest wadliwe. Wszyscy byśmy chcieli, żeby reprezentacja wygrywała, żeby można było się pod tym zwycięstwem podpisać i często kartą przetargową kandydatów na prezesów było „a za mojej kadencji to i tamto”. A przecież zadaniem PZPN, oprócz przygotowania reprezentacji i jej dobrych wyników, jest przede wszystkim zarządzanie całą polską piłką, a wiadomo, że w 96 proc. to jest piłka amatorska, a tylko w 4 proc. zawodowa. A to z tej ostatniej PZPN jest głównie publicznie rozliczany.
Więcej możesz przeczytać w 43/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.