Energetyczny Bałtyk

Energetyczny Bałtyk

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rybacy przeliczają swoje zyski z Bałtyku na tony śledzi i dorszy, mieszkańcy Sopotu czy Jastarni na liczbę letników. energetycy zaś na megawaty. Morze staje się gigantyczną fabryką prądu.
Na Bałtyku wieje – i to mocno. Dla właścicieli pensjonatów to kłopotliwy kaprys natury, ale dla speców od wiatraków produkujących prąd – skarb. Wiatry wieją na Wybrzeżu z prędkością 9,5 m/s, niewiele słabiej niż na Morzu Północnym. Turbiny pracują ostro już przy czterech metrach, a co dopiero, gdy dmucha dwa razy mocniej.

Morskie farmy wiatrowe – offshore – to hit zielonej energii. Postawili na nią Brytyjczycy, którzy są liderami w tej branży. Dobrze trzymają się Duńczycy, od których zaczęła się historia morskiej energetyki. Szybko idą do przodu Niemcy – w zeszłym roku otworzyli pierwszą farmę na Bałtyku. Do tego wyścigu dołączyła Polska. Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, które wydaje pozwolenia na prowadzenie farm morskich, dostało 63 wnioski, zaakceptowało 15, większość pozostałych ciągle jest rozpatrywana. Pozwolenia dostały PGE, Orlen, kontrolowana przez Jana Kulczyka Polenergia, polski Baltex, Generpol – spółka ze szwajcarskim kapitałem i belgijska Deme.
Więcej możesz przeczytać w 50/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.