Jak żyć bez abai?!

Jak żyć bez abai?!

Dodano:   /  Zmieniono: 
To dramatyczne pytanie zadała jedna z przedstawicielek polskiej delegacji przedsiębiorczyń, które niedawno odwiedziły Arabię Saudyjską. Miała ona charakter historyczny, była to bowiem pierwsza na ziemiach króla Abdullaha bin Abdulaziza delegacja złożona wyłącznie z kobiet, a do tego pochodzących z kraju, gdzie organizuje się Kongres Kobiet.

Przedsiębiorczynie prowadziły dwustronne rozmowy na wysokim szczeblu z saudyjskimi przedsiębiorcami, a ja pomału pozbywałam się złudzeń, że Polskę i Arabię dzieli jakaś gigantyczna różnica kulturowa. Nic bardziej mylnego!

W Arabii Saudyjskiej tak jak w Polsce prawie cały naród (98 proc.) to ludzie religijni. Islam jest trochę bardziej „obowiązkowy” niż katolicyzm, bo próba odstępstwa od wiary jest karana śmiercią. W kraju działa także policja obyczajowa, co jest znacznie wygodniejszym sposobem kontrolowania zgodności ludzkich zachowań z normami religijnymi niż np. wydawanie oświadczeń episkopatu, nad czym z takim mozołem pracują w Polsce biskupi. Islam jest bardziej klarowny, jednoznaczny, rygorystyczny: tu nie ma Kościoła rydzykowego i jakiegoś liberalnego „Tygodnika Powszechnego”. W sprawach wiary panuje więc znacznie mniejszy chaos, a i mniejsza hipokryzja. Nawet w przypadku żon. Saudyjczyk może mieć ich cztery (pewnie więc tyle, ile przeciętny Polak ma kochanek w ciągu życia), ale ma obowiązek wszystkie utrzymywać wraz z dziećmi; nie ma więc społecznego problemu samotnych matek i wykręcających się od płacenia alimentów tatusiów.

Z powodów religijnych rząd w Arabii Saudyjskiej nie musi finansować kin, opery, sztuki, bo w islamie zakazane jest pokazywanie innych wizerunków niż twarze rodziny królewskiej. Ileż by w Polsce rozwiązano problemów, gdyby udało się dowieść, że Biblia zakazuje nie tylko wystaw Katarzyny Kozyry, ale również budowania muzeów sztuki współczesnej, utrzymywania teatrów czy kręcenia filmów. Ileż stadionów można by za to wybudować! W Arabii Saudyjskiej też się je buduje z wielkim – by nie powiedzieć Tuskowym – entuzjazmem, tylko że tam nie trzeba przy okazji oszczędzać na innych rzeczach.

W Arabii Saudyjskiej nie ma opozycji, a wszelkie reformy wprowadza się konsekwentnie i skutecznie dzięki teorii tak zwanego decyzjonizmu monarchicznego. Któryż premier o tym nie marzy?! Król Arabii jest ponadto mądrym królem, który tak zarządza państwem, że nikt tam się nie szykuje do „wiosny”, bo ma ją na co dzień. Królowi udaje się też to, co jest aspiracją Donalda Tuska, a mianowicie: budować nowoczesne społeczeństwo, a zarazem chronić je przed rewolucją obyczajową i kulturalną. Jaką płaci się za to cenę? W Polsce – fiaskiem wielu reform, w Arabii – zapewne – utrzymywaniem podwójnych standardów życia. No bo jak zachować tradycję wobec egalitarystycznych i konsumpcyjnych pokus Zachodu, które z reguły znajdują się w pakiecie zwanym nowoczesnością?

Saudyjki nie mogą prowadzić samochodów (bo taki jest zakaz religijny), Polki nie mogą decydować o swoim macierzyństwie (o jego kształcie decydują posłowie stosownymi ustawami). Jednak i Polki, i Saudyjki kształcą się na potęgę (w Rijadzie funkcjonuje największy na świecie żeński uniwersytet) i pomału, ale konsekwentnie walczą o swoje prawa. Starania te znajdują częściowe zrozumienie u władzy: król Abdulah dał kobietom prawa wyborcze dokładnie w tym samym momencie, w którym Tusk zgodził się na wprowadzenie kwot na listach wyborczych. „Szklany sufit” jest na Wschodzie znacznie bardziej solidny niż u nas, ale determinacja, by go stłuc, chyba równie silna, zwłaszcza że wykształcenie i kompetencje Saudyjek nie ustępują naszym. Jedna różnica jest zasadnicza; w Arabii Saudyjskiej trzeba chodzić w abajach, czyli w czarnych szatach przykrywających całe ciało wraz z włosami. Po kilku dniach pobytu, ten „opresyjny” strój wydał mi się jednak cudownym rozwiązaniem wielu problemów związanych z ubieraniem się. Po prostu nie trzeba tego robić – abaja wystarczy. Wielka oszczędność pieniędzy i czasu, które przydadzą się do organizowania następnego Kongresu Kobiet. Czego sobie i Polsce w nowym roku życzę.
Więcej możesz przeczytać w 1/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.