Z Polską w genach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pokaz „Kongresu” na motywach „Kongresu futurologicznego” Lema stał się wydarzeniem festiwalu w Gdyni. Izraelski reżyser Ari Folman opowiada o swoich polskich korzeniach.

Kupiłem prawa do „Kongresu futurologicznego” zafascynowany twórczością Lema – tłumaczy Ari Folman. – Długo szukałem klucza do powieści. Pomysł przyszedł niespodziewanie. Gdy szedłem ulicą w Cannes, mój agent pokazał mi staruszkę. Zapytał, czy ją poznaję. Nie miałem pojęcia, o co mu chodzi. Okazało się, że to jedna z największych gwiazd kina lat 70. Obraz niemal anonimowej kobiety w mieście, które kiedyś leżało u jej stóp, był dla mnie punktem wyjścia do napisania scenariusza. „Kongres” nie jest więc klasyczną adaptacją. W książce reżyser znalazł raczej inspirację do własnej opowieści o współczesnym show-biznesie. Zrezygnował z postaci Iona Tichy’ego, bohaterką filmowego „Kongresu” jest aktorka. Nazywa się tak samo jak odtwórczyni tej roli – Robin Wright. Dzieli z nią również swoją filmografię – grała m.in. w „Forreście Gumpie” – oraz elementy biografii – podobnie jak prawdziwa artystka, w chwili największej popularności wycofała się z hollywoodzkiego życia i skoncentrowała na rodzinie. Po latach dostaje propozycję: studio oferuje pokaźną sumę za prawo do zeskanowania jej ciała, by potem komputerowo generować kolejne role i z jej – niestarzejącego się – awatara zrobić gwiazdę. Robin się zgadza. Ale po latach Studio Miramount, które przez ten czas zamieniło się w wielką firmę farmaceutyczną, robi następny krok. Chce zawładnąć emocjami widza, doprowadzić do tego, by za pomocą stosownych leków sam tworzył w wyobraźni fabuły z ulubionymi aktorami. Ponadsześćdziesięcioletnia Robin jedzie na kongres firmy. Gdy dociera na miejsce, aktorski film zamienia się w animację. Znany z powieści hotel tutaj wypełniają hologramy i ich „pierwowzory”. Choć Folman nie unika zabawnych scen i żartów z hollywoodzkiego systemu, zadaje poważne pytania o tożsamość, wolność człowieka, władzę wielkich studiów nad ludźmi i masową wyobraźnią. – Nie żyłem w komunizmie, nie znam tej rzeczywistości – tłumaczy. – Ale wydaje mi się, że czuję Lemowską wrażliwość. Chciałem dostosować pytania z prozy autora „Solaris” do dzisiejszych realiów.

Nowa wizja i dawne perły

Więcej możesz przeczytać w 38/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.