Wprost biegiem

Dodano:   /  Zmieniono: 

W niedzielę 29 września z mostu Poniatowskiego w Warszawie wystartuje jeden z największych biegów w Polsce, który aspiruje do grupy dziesięciu największych maratonów w Europie.

„W 2008 r. przy okazji 30. edycji Maratonu Warszawskiego udało nam się wspólnymi siłami poprawić mający ponad ćwierć wieku rekord frekwencji naszej imprezy. 2640 biegaczy dotarło wtedy do mety maratonu i liczba ta napawała nas dumą i radością. Dziś mamy wrażenie, że 2640 maratończyków to liczba prehistoryczna i trochę... nierealna. Tak mało? Przecież w niedzielę staje nas na starcie około 10 tys.” – pisze Marek Tronina, dyrektor 35. PZU Maratonu Warszawskiego.

Rekordowa frekwencja

Tydzień przed startem maratonu zapisanych do biegu na dystansie 42,195 km jest ponad 12 tys. uczestników, a prawie 10 tys. ma nadane numery startowe. Maraton Warszawski to jeden z największych biegów w Polsce. Dzięki niemu Warszawa wraca do grona gospodarzy liczących się europejskich biegów – miejsce, które zdobyła 35 lat temu, kiedy Maraton Pokoju ukończyło ponad 1,8 tys. zawodników. Maratończycy podczas pokonywania trasy będą mogli podziwiać niektóre charakterystyczne warszawskie budynki i atrakcje turystyczne: Pałac Kultury, park Saski, plac Zamkowy, plac Krasińskich, park Fontann na Podzamczu, Łazienki Królewskie, Świątynię Opatrzności Bożej, Trakt Królewski i plac Trzech Krzyży. Zobaczą najładniejsze widoki w mieście, jak budzące się do życia Śródmieście od strony Pragi. Pobiegną przez Ursynów i ulicę Puławską. Tam, gdzie trasa jest niecomniej urokliwa i staje się monotonna, odcinki są płaskie i szybkie, dzięki czemu można je minąć niemal niepostrzeżenie. Na końcu zbiegną z mostu Poniatowskiego na Stadion Narodowy, gdzie na płycie zostanie ustawiona meta maratonu.

Ściganie na najwyższym poziomie

Maraton to przede wszystkim wielka impreza dla tysięcy amatorów biegania, którzy pokonują własne słabości i walczą o swoje rekordy życiowe. Jednak solą biegu i tym, co przykuwa uwagę kibiców oraz mediów, jest rywalizacja najlepszych zawodników. Jak przystało na jubileuszową edycję, także pod tym względem 35. PZU Maraton Warszawski ma rekordowy potencjał. Na starcie zobaczymy m.in. Kenijczyka Feliksa Limo, byłego rekordzistę świata na dystansie 15 km, wielokrotnego zwycięzcę największych maratonów na świecie (Chicago, Londyn, Berlin, Rotterdam), z rekordem życiowym 2:06:14. Rywalizować z nim będzie na pewno jego rodak John Sammy Kibet – rekordzista Maratonu Warszawskiego sprzed dwóch lat, a przy tym posiadacz najlepszego wyniku uzyskanego w maratonach rozgrywanych w Polsce – 2:08:17. Aż trzech innych zawodników legitymuje się rekordem życiowym lepszym niż 2:09. To Etiopczycy: Eshetu Wondimu Tsige (2:06:46), Solomon Molla Tiumauy (2:08:46) i Chala Lemi (2:08:49). Na starcie staną też niezwykle obiecujący debiutanci z Etiopii: Tebalu Zawude Heyi i Mulu Wasihun Lakew z rekordami życiowymi w półmaratonie: odpowiednio 1:00:33 i 1:00:35. Czołówkę polskich maratończyków będą reprezentować Yared Shegumo – zdobywca drugiego miejsca w 34. Maratonie Warszawskim (rekord życiowy – 2:12:13), oraz Radosław Kłeczek (2:16:57). Wśród kobiet pod nieobecność polskich zawodniczek, które szykują się do wojskowych mistrzostw świata, będą dominować Kenijki i Etiopki. Na starcie zobaczymy m.in. Etiopkę Goitetom Haftu Teshema z rekordem życiowym (2:26:21), Ukrainkę Tetianę Fiłoniuk (2:26:24), Kenijkę Lydię Rutto (2:28:22) oraz debiutujące w maratonie Abebę Teklu Gebremeskel z Etiopii i Miriam Wanjiku Muchangi z Kenii.

Wyścigi na Rolkach i hand-bike'ach

Maratońskie emocje będą towarzyszyć warszawiakom i gościom maratonu już od soboty. Tego dnia po raz pierwszy w ramach 35. PZU Maratonu Warszawskiego zostanie rozegrany również Maraton na Rolkach, który wystartuje w sobotę w południe. Rolkarze będą rywalizować na dystansie ponad 42 km – trasa wiedzie wokół Stadionu Narodowego i na samym stadionie, z metą na boisku. Największą gwiazdą rywalizacji będzie Aleksandra Goss – zdobywczyni Pucharu Świata w tej konkurencji. Pierwszy dzień maratońskiego weekendu w Warszawie zakończy maraton handbike, który ruszy o godz. 16. Kibice będą mogli śledzić wyścig na żywo w internecie oraz na telebimach zawieszonych nad płytą boiska, gdzie będą finiszować zawodnicy. Gwiazdą maratonu hand-bike będzie dwukrotny złoty medalista igrzysk paraolimpijskich w Londynie Rafał Wilk.

Zwycięzcy maratonu Warszawskiego

mężczyźni

2012 James Mbiti Mutua (kenia) 2:15:02 2011 John Sammy Kibet (kenia) 2:08:17 (rekord imprezy) 2010 Tola Bane (etiopia) 2:13:10 2009 Teshome Gelane Etana (etiopia) 2:12:03 2008 Alemayehu Shumye (etiopia) 2:11:50 (rekord imprezy)

kobiety

2012 Agnieszka Ciołek (polska) – 2:34:15 2011 Swietłana Stanko (Ukraina) – 2:31:28 2010 Tetiana Hołowczenko (Ukraina) 2:31:37 2009 Anastasija Padalinskaja (białoruś) 2:44:55 2008 Małgorzata Sobańska 2:31:20 (rekord imprezy)

Maraton warszawski w liczbach

(liczba biegaczy)

2012 — 6797

2011 — 4061

2010 — 3322

2009 — 3164

2008 — 2640

2002 — 307

2000 — 587

1990 — 1129

1980 — 2289

1979 (maraton pokoju) — 1861

Woda to nie wszystko

Długotrwały wysiłek, taki jak np. bieg maratoński, to nie lada obciążenie dla organizmu, który musi sobie poradzić ze zwiększonym zapotrzebowaniem na energię, ale i z utratą płynów. Dlatego dla biegaczy niemal równie istotne jak to, co jedzą, jest to, co piją. W czasie biegu utrata wody może sięgać 2-4 l na godzinę, a odwodnienie odpowiadające 4-5 proc. masy ciała może zredukować siłę mięśniową o 20-30 proc. To dlatego na wielu biegach ultra (czyli dłuższych niż 42,195 km) na punktach kontrolnych waży się biegaczy. Ważenie się przed biegiem i po nim jest najprostszym sposobem na ocenę odwodnienia. Na każdy utracony kilogram powinniśmy wypić 1,2-1,5 l płynów.

Nawadnia lepiej niż woda

Nawodnienie jest istotnym parametrem dla każdego biegacza, szczególnie długodystansowego. Picie samej wody może być niewystarczające bez odpowiedniego odżywiania. Alternatywą mogą być napoje izotoniczne zawierające zbilansowaną ilość węglowodanów i sodu, które ułatwiają odzyskanie równowagi elektrolitowej w organizmie – mówi Mateusz Janik, biegacz, lekarz z Centrum Leczenia Urazów Sportowych w Carolina Medical Center.

Nie ma zasady co do czasu stosowania izotoników – można je pić zarówno przed wysiłkiem, w trakcie, jak i po nim. Napoje izotoniczne mają za zadanie szybkie dostarczenie składników odżywczych i wody do organizmu. Na co zatem zwracać uwagę? Warto sprawdzić na etykiecie, z jakim rodzajem izotoniku ma się do czynienia, gdyż mają one różny skład. Te oparte na minerałach i niezawierające węglowodanów będą miały za zadanie uzupełnić płyny, ale nie wspomogą nas energetycznie! W przypadku izotoników opartych na węglowodanach będą one uzupełniały zarówno zapotrzebowanie energetyczne organizmu, jak i straty płynów – zwraca uwagę dr Jakub Czaja, ekspert Tatra Running.

Kiedy izotonik jest izotoniczny?

Niektórzy twierdzą, ze nie ma jak domowy izotonik – woda z miodem i z cytryną. A ponieważ napój izotoniczny od zwykłego orzeźwiającego różni m.in. zawartość mikroelementów, w tym przede wszystkim sodu, można do tej mieszanki dodać jeszcze sól. Brzmi niezbyt zachęcająco? To tylko część problemu. Większym jest to, że dla laika w warunkach domowych uzyskanie cech napoju izotonicznego, czyli jego właściwej osmolalności (upraszczając, chodzi o stężenie – to ta cecha, która sprawia, że „nawadnia lepiej niż woda”) i kaloryczności jest praktycznie niemożliwe. Niektórzy co prawda sięgają po rozrzedzone roztwory kisielu, ale zdecydowana większość biegaczy decyduje się na gotowy napój. Czy zasada „dobre, bo polskie” obowiązuje też na rynku napojów? Sprawdziliśmy, co kryją etykiety najpopularniejszych polskich izotoników: 4MOVE, Oshee, IsoPlus i Kicker.

Kolor ma znaczenie

Bo pijemy – tak jak jemy, głównie oczami. Jaskrawe kolory napojów izotonicznych przyciągają nasz wzrok i zazwyczaj stanowią też pierwszą informację o smaku. Wielu producentów nadal bazuje wyłącznie na sztucznych barwnikach. Niektóre z tych substancji powinny być opatrzone ostrzeżeniem, że mogą być szkodliwe dla dzieci. Co jednak cieszy, producenci – szczególnie ci stawiający na wartość swoich produktów – coraz częściej sięgają po barwniki naturalne. Różnica w intensywności barw jest praktycznie niezauważalna, a naturalne składniki nie obciążają organizmu. Przykłady? Jeden z najpopularniejszych smaków, cytrynowy, może zawdzięczać swój żółty kolor nie syntetycznym barwnikom, ale krokoszowi barwierskiemu, popularnej roślinie z rodziny astrowatych, wykorzystywanej w gastronomii. Takie rozwiązanie jest wykorzystywane w 4MOVE.

Cud, miód, słodzik

Dla osób aktywnych sportowo, ale także dbających o linię czy diabetyków niezwykle istotny jest sposób słodzenia napoju. Większość napojów izotonicznych jest słodzona syntetycznymi słodzikami. Wśród nich dominuje aspartam – słodzik wykorzystywany np. w gumach do żucia czy napojach typu light – ale popularne i często wykorzystywane są także acesulfam K, cyklaminian sodu czy sacharynian sodu. Jednak i tu pojawiła się pierwsza jaskółka – od blisko dwóch lat FoodCare, na razie jako jedyny na rynku, dosładza swój napój stewią, naturalną substancją słodzącą pochodzenia roślinnego. Wyciąg ze stewii jest niemal 300-krotnie słodszy od cukru, a glikozydy stewiolowe nie podnoszą poziomu cukru we krwi.

Szczypta soli

Oprócz wody, barwnika i cukru napoje izotoniczne zawierają elektrolity, które pozwalają na uzupełnienie składników mineralnych traconych wraz z potem. Podczas wysiłku tracimy najwięcej sodu. Dlatego nie poleca się uzupełniania płynów samą wodą – zbyt duże rozcieńczenie sodu we krwi prowadzi do niebezpiecznej hiponatremii (w skrajnych przypadkach do śmierci). Zgodnie z rekomendacją Komisji Europejskiej napoje izotoniczne powinny zawierać przynajmniej 46 mg na 100 ml. Ważna jest również zawartość potasu, który pełni podobną funkcję, co magnez, a dodatkowo wpływa na pracę serca. Jego niedobór powoduje osłabienie organizmu, zmniejszenie kurczliwości mięśnia sercowego oraz osłabienie mięśni szkieletowych i gładkich. Mniejsze znaczenie mają również tracone z potem wapń i magnez, które zapewniają prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego i mięśniowego.

Jak wybierać izotonik?

Przede wszystkim czytać etykiety. I co jakiś czas sprawdzać je ponownie, bo zdarza się, i polski rynek zna takie przykłady, że producent po cichu zmienia skład napoju i zamiast napoju izotonicznego mamy zwykły napój słodzony z pewną zawartością sodu. Dla tych, którzy lubią wiedzieć, co piją – krótka ściągawka z najważniejszymi danymi o popularnych polskich izotonikach. A że liczy się nie tylko cena, to właśnie twarde dane pomogą wybrać najlepiej. Według naszego porównania najlepszym – i prawdopodobnie najzdrowszym – obecnie polskim napojem izotonicznym jest 4MOVE, chociaż konkurencja na rynku izotoników jest ogromna.


Jak biegac żeby się nie zabiegać?

Czy każdy może biegać? Jak biegać, żeby nie zrobić sobie krzywdy zaraz na początku? – pisze Ewa Witek-Piotrowska, fizjoterapeutka z Kliniki Rehabilitacji Sportowej „Ortoreh”

Z reguły zainteresowanie bieganiem zwiększa się na wiosnę, gdy pogoda zachęca do aktywności na zewnątrz, a część osób decyduje się na zrzucenie zbędnych kilogramów. Sezon biegowy trwa jednak cały rok. Do biegania warto się jednak przygotować.

Zanim wyjdziesz z domu

Warto wykonać podstawowe badania krwi i przebadać się u internisty. Warto rozważyć także wizytę u dobrego fizjoterapeuty, który wykona „przegląd techniczny” aparatu ruchu, nauczy nas rozgrzewki oraz ćwiczeń rozciągających i dobierze właściwe obuwie. Pacjenci, którzy mają problemy na przykład z nadciśnieniem (choć nie tylko oni), powinni zacząć od wykonania EKG wysiłkowego, badań krwi i regularnego mierzenia ciśnienia. Aby nie fundować organizmowi terapii szokowej, warto zacząć od marszobiegów. Nie powinny one trwać dłużej niż pół godziny - w tempie, które umożliwia swobodną rozmowę. Po mniej więcej sześciu tygodniach regularnych treningów (dwa, trzy razy w tygodniu) powinna nastąpić poprawa kondycji i wydolności, która pozwoli biegać dłużej i nieco szybciej.

Co z tą astmą

Temat astmy wraca jak bumerang w sezonie zimowym, kiedy dużo się mówi u nas o biegach narciarskich. I mimo że astmatyków nie brakuje wśród wyczynowych sportowców, w społeczeństwie pokutuje nadal mit, że osoby chorujące na astmę muszą unikać wysiłku. Tymczasem jest na odwrót. Problemem osób z astmą jest mała pojemność płuc. Bieganie zwiększa ruch klatki piersiowej i aktywizuje większą liczbę mięśni oddechowych, co ułatwia astmatykom oddychanie. Rozpoczęcie biegania nie oznacza co prawda rezygnacji z przyjmowania leków, jednak w dłuższej perspektywie można liczyć na zmniejszenie ich dawek.

Waga biegania

Często impulsem do rozpoczęcia biegania jest waga, a dokładniej – chęć pozbycia się nadmiarowych kilogramów. Otyłość to jednak nie tylko sprawa estetyki, ale przede wszystkim duże zagrożenie dla zdrowia. Konsekwencjami nadwagi mogą być miażdżyca, udar mózgu, zawały, duże przeciążenie układu ruchu i zmiany zwyrodnieniowe stawów. Z tych względów osoby otyłe powinny podejmować aktywność po konsultacji z lekarzem. Na początek na pewno warto im polecić bieganie w wodzie, czyli aqua running. Woda nie obciąża stawów, a duży opór zwiększa wysiłek. Mięśnie i stawy podczas takiego treningu wykonują taką samą pracę jak podczas biegania w terenie. Osoby, dla których aqua running jest niedostępny, powinny zacząć od marszobiegów na podobnej zasadzie jak osoby z nadciśnieniem. Należy jednak uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na efekty. Trzeba mieć świadomość, że zamiana tłuszczu w mięśnie w początkowej fazie powoduje wręcz wzrost wagi. Pierwszym symptomem sukcesu jest zmniejszenie obwodu ciała. Dlatego bardziej zalecane jest mierzenie się niż ważenie.

Bieganie jest dobre na wszystko

Innymi wskazaniami do biegania są: osłabiona odporność (poprawa układu odpornościowego), problemy naczyniowe (zmniejsza agregację płytek krwi), osteoporoza (poprawia gęstość kości), cukrzyca (zwiększa wrażliwość na insulinę). Peter Schnohr z instytutu kardiologii w Kopenhadze twierdzi, że regularny jogging pozytywnie wpływa na długość życia. U mężczyzn wydłuża je średnio o 6,2 roku, a u kobiet o 5,6 roku. Doktor Schnohr zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt biegania. Sprawia ono, że ludzie mają więcej interakcji społecznych. A jak wiadomo, relacje z innymi ludźmi pomagają przezwyciężyć poczucie osamotnienia. Jest to szczególnie wskazane o tej porze roku, gdy ludzie chowają się w domach.

Zdrowy umiar

Nawet dobre rzeczy należy jednak spożywać z umiarem. W środowisku biegaczy czasem żartuje się z popularnego powiedzenia, że sport to zdrowie. Szacuje się, że treningi przekraczające 60 km tygodniowo zwiększają ryzyko kontuzji, wśród których najpopularniejsze są: złamania zmęczeniowe, przeciążenia ścięgna Achillesa, problemy z kolanem. Dobrze jest, biegając, nie tylko biegać, lecz także włączyć do swoich aktywności ćwiczenia ogólnorozwojowe i rozciąganie, które będą przeciwdziałały kontuzjom oraz poprawią technikę i ergonomię, dzięki czemu będziemy biegać szybciej i bez bólu. W tym sporcie chodzi przecież o to, by zabiegać o lepsze życie, a nie zabiegać się na śmierć. ■

Jedz, biegaj i chudnij

Czy rzeczywiście biegając, można schudnąć? Jak to zrobić – podpowiada dr Jakub Czaja, ekspert Tatra Running.

Często impulsem do rozpoczęcia przygody z bieganiem jest niezadowolenie z tego, co widzimy w lustrze, lub ze wskazań domowej wagi. Jeszcze ze szkoły podstawowej pamiętamy, że jest coś takiego jak bilans kaloryczny i że aby schudnąć, trzeba mniej jeść, a więcej się ruszać, albo w ogóle zacząć się ruszać.

Bieganie odchudza, ale nie od razu

Biegając, można schudnąć, ale wymaga to cierpliwości. Długie, spokojne bieganie sprawia, że organizm czerpie energię z tkanki tłuszczowej, a to stymuluje jej redukcję i spadek wagi. Im dłuższy czas spędzony w biegu – tym lepiej dla naszej sylwetki. Ważne jest więc, aby zaczynać od bardzo spokojnych treningów, które mogą trwać coraz dłużej. W miarę rozwoju sportowej formy treningi mogą być bardziej intensywne. Może się też zdarzyć, że w pierwszym okresie aktywności waga będzie będzie stała w miejscu, ale sylwetka będzie się wysmuklała. Dlatego na początku lepiej się mierzyć, niż ważyć.

Jak jeść, żeby schudnąć

Często. Optymalnie – pięć i więcej posiłków dziennie. Minimum 80 proc. posiłków powinno dostarczać węglowodany. Ważne w diecie są owoce i warzywa jako naturalne źródła witamin i związków mineralnych, a także dobrej jakości białko (mięso, produkty mleczne, ryby, jaja, rośliny strączkowe), zwłaszcza w dni, kiedy intensywnie trenujemy. Po biegu priorytetem dla organizmu jest uzupełnienie zapasów glikogenu. Warto zrobić to, jedząc kilka posiłków o umiarkowanej zawartości węglowodanów, co ograniczy do minimum ryzyko odkładania się tkanki tłuszczowej z nadmiaru podaży cukru. Jednym z największych mitów dotyczących żywienia jest stwierdzenie, że węglowodany tuczą. Badania pokazują, iż diety zawierające węglowodany są przynajmniej tak skuteczne, jak diety bogatobiałkowe. Ich przewagą jest fakt, iż rzadko dochodzi po nich do efektu jo-jo, w przeciwieństwie do bardzo popularnych diet ubogich w węglowodany.

Tnij kalorie rozsądnie

Biegacze, którzy dzięki bieganiu chcą zrzucić zbędne kilogramy, muszą zachować zdrowy rozsądek. Wielu z nich ma tendencję do zbyt drastycznego cięcia wartości energetycznej diety. Zapominają, że porządny trening wymaga dostarczenia pewnej ilości związków energetycznych, przede wszystkim węglowodanów, które pozwalają na szybszą regenerację i przygotowanie do kolejnych treningów. W wypadku diety biegacza, nawet jeśli chcemy schudnąć, należy jeść od czterech do pięciu posiłków, które dostarczą węglowodanów. Wówczas odchudzanie przez bieganie odbędzie się bez szkody dla zdrowia.

Na czczo?

Niekoniecznie. Chociaż zwykle bieganie na czczo dodatkowo stymuluje wykorzystywanie tkanki tłuszczowej jako źródła energii, zwłaszcza gdy jest to bieganie o niskiej czy średniej intensywności. Jednak bieganie na czczo podczas intensywnych treningów może obniżać skuteczność wysiłku, gdyż mózg, nie dostając odpowiedniej ilości glukozy, może sygnalizować wcześniejsze zmęczenie organizmu.

Pasta party, czyli węglowodany i maraton

Biegacz zazwyczaj zwraca uwagę na to, co je. Szczególnie należy jednak o to zadbać w tygodniu przedmaratońskim, bo błędy żywieniowe mogą nam się odbić czkawką w trakcie biegu. Wielu maratończyków stosuje wtedy specjalną dietę – przez trzy dni ich menu stanowią głównie warzywa, niesłodzone produkty mleczne i produkty białkowe, mniej w nim jest natomiast węglowodanów. Pozwala to w połączeniu z treningiem zmniejszyć zapasy glikogenu mięśniowego. Przez kolejne trzy dni stosuje się dietę wysokowęglowodanową. W dniu poprzedzającym start powinno się unikać potraw ciężkostrawnych oraz ograniczyć ilość warzyw i ciężkich mięs. Jednym z ostatnich posiłków przedmaratońskich może być pasta party, czyli makaronowa kolacja w gronie przyjaciół. Warto jednak pamiętać, że makaron powinien być dobrej jakości, a dodatki raczej lekkostrawne.

Afterparty, czyli co jeść po maratonie

Po maratonie organizm chce bardzo szybko nadrobić to, co stracił podczas kilkugodzinnego wysiłku. Można wtedy przyjąć dwie strategie żywieniowe: „jem wszystko, na co mam ochotę” albo „muszę zjeść, aby się szybko zregenerować”. Pierwsza z nich jest nagrodą za wykonany trud i nie trzeba jej komentować. Jeśli jednak ktoś chce się szybko zregenerować, w pierwszej kolejności powinien zwrócić uwagę na uzupełnienie płynów i węglowodanów (makarony, ryż, pizza itp.), a następnie – na dostarczenie odpowiedniej ilości białka i antyoksydantów, a więc mięsa, produktów mlecznych, ryb, jaj, roślin strączkowych wraz z warzywami i owocami. ■

Ubezpieczenia to dyscyplina długodystansowa

Liczymy na to, że dzięki wsparciu PZU Maraton Warszawski będzie się rozwijał oraz inspirował kolejne osoby do aktywnego trybu życia i dbania o zdrowie – mówi Piotr Glen, dyrektor ds. zaangażowań społecznych w Grupie PZU.

Dlaczego PZU zdecydował się zostać sponsorem tytularnym 35. Maratonu Warszawskiego?

Piotr Glen: W ciągu ostatniej dekady Maraton Warszawski pokonał imponującą drogę i dziś jest wśród najciekawszych wydarzeń biegowych w Europie. Przez te lata organizatorom udało się stworzyć imprezę na najwyższym poziomie, która z każdym rokiem przyciąga coraz większą liczbę uczestników i skutecznie przyczynia się do popularyzacji biegania, które dziś jest najchętniej uprawianą przez Polaków dyscypliną sportu. Nasze drogi zbiegły się w obszarze zdrowia, w którym PZU działa już od dawna. Rozwijamy swoją działalność w tym zakresie, m.in. dzięki funduszowi prewencyjnemu. Każdego roku przekazujemy miliony złotych na różnorodne projekty dotyczące profilaktyki zdrowotnej i promocji zdrowego trybu życia. Zdecydowaliśmy się zaangażować w ten projekt, ponieważ jest to dla nas nie tylko bardzo wartościowa inicjatywa, lecz także wyjątkowa okazja do zainteresowania tematem zdrowia większego grona Polaków. Nie każdy od razu przebiegnie 42 km 195 m, ale liczymy na to, że dzięki wsparciu PZU Maraton Warszawski będzie się rozwijał oraz inspirował kolejne osoby do aktywnego trybu życia i dbania o swoje zdrowie.

Czy ubezpieczeniom jest po drodze z bieganiem?

Piotr Glen: Regularne uprawianie sportu to wyraz odpowiedzialnego myślenia o swojej przyszłości oraz sposób na zadbanie o aktywność i kondycję w każdym wieku. Ze startem w maratonie jest trochę tak jak z ubezpieczeniem. Przebiegnięcie ponad 40 km to nie tylko sportowe wyzwanie, lecz także konieczność regularnych przygotowań, treningów i odpowiedniej diety. Ubezpieczenia to również dyscyplina długodystansowa, która wymaga od nas systematyczności i odpowiedzialności.

Jakie atrakcje przygotował PZU dla uczestników i kibiców Maratonu Warszawskiego?

Piotr Glen: Z myślą o uczestnikach maratonu oraz osobach wspierających w tym dniu biegaczy na płycie stadionu powstanie strefa PZU, dla zawodników, rodzin startujących, kibiców i spędzających tam czas warszawiaków. W ramach strefy będzie dostępny m.in. namiot medyczny, w którym będą wykonywane badania pulmonologiczne, pomiar cholesterolu, a także badanie poziomu cukru. Zaplanowaliśmy wiele atrakcji dla odwiedzających, m.in. kino 5D, strefę dla dzieci, strefę relaksu z leżakami oraz stoisko umożliwiające wykonanie koszulki biegowej według własnego pomysłu.

Również pracownicy PZU biorą udział w Maratonie Warszawskim. Kto wchodzi w skład drużyny PZU?

Piotr Glen: Drużyna PZU to 30 osób. Część z nich biega od dawna, a część dopiero próbuje sił w biegach długodystansowych. Jej członków łączy wspólna pasja, a PZU jako pracodawca stara się ich wspierać. Promowanie idei zdrowego trybu życia i dbania o siebie oraz swoją przyszłość jest ważnym elementem zaangażowania społecznego PZU. Zależy nam na propagowaniu tych idei również wśród naszych pracowników, którzy chętnie zaangażują się w podobne inicjatywy. ■

Więcej możesz przeczytać w 39/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.