Pokolenie bumerangów

Pokolenie bumerangów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Próbowali się urządzić na swoim, ale po nieudanej próbie wrócili do rodziców. POLSCY TRZYDZIESTOLATKOWIE z pokolenia bumerangów twierdzą, że tak im dobrze.

Tomek i Łukasz prowadzą we Wrocławiu agencję reklamową. Znają się od lat i przyjaźnią. Jeszcze na studiach wpadli na pomysł, żeby zrobić coś swojego i szybko się usamodzielnić. Wynajęli niewielką willę na biuro, zatrudnili ludzi, założyli agencję reklamową. Każdy z nich mógłby już dawno mieszkać na swoim, ale wolą mieszkać w domach, z rodzicami. Mamy zawsze sprzątną, zrobią pranie i przede wszystkimi zadbają, by lodówka była pełna. W dodatku wszystko wskazuje na to, że kobietom opieka nad synami sprawia przyjemność. Więc ani Tomek, ani Łukasz nie chcą matek tej przyjemności pozbawiać. I jeden, i drugi już się zresztą wyprowadzał, jeden i drugi próbował żyć na własny rachunek, zamieszkać z dziewczynami. Obaj po kilku latach wrócili do domów. Ich związki się rozpadły, stwierdzili więc, że nie ma powodu, by szukać czegoś do wynajęcia, skoro w domu wszystko na nich czeka. Tomkowi mama dała do dyspozycji całe piętro. Urządził je jak chciał, trochę jakby to było osobne mieszkanie, tyle że po sąsiedzku z matką. I nie chodzi nawet o gotowanie obiadów czy kolacji, bo w dzień zwykle i tak łapie się coś na mieście. Ale dobrze jest wstać rano i nie martwić się, czy jest mleko do kawy. Więc Tomek i Łukasz się nie martwią. Nie martwią się też pytaniami, czy trzydziestolatek powinien wracać do rodzinnego domu, gdy w życiu coś mu nie wyjdzie. W końcu nie oni jedni tak zrobili.

Więcej możesz przeczytać w 29/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.