Otwórzmy granice

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tracimy okazję na załatanie demograficznej dziury. Brak klarownej polityki imigracyjnej może być trudny do powetowania.

Aleksandr z okolic Dniepropietrowska jest w Polsce od dwóch lat. Pracuje i mieszka na Mazowszu. Stara się sprowadzić nad Wisłę żonę i córkę. – To strasznie trudne – mówi. Takich jak on są tysiące. Najnowsze dane resortu pracy wskazują, że w styczniu i lutym aż o 151 proc., w stosunku do poprzedniego roku, wzrosła liczba cudzoziemców ze Wschodu, głównie Ukraińców, ubiegających się u nas o pracę. Agresja Rosji, zapaść hrywny i pobór do wojska, przy całym nieszczęściu, stwarzają wymarzoną okazję dla Polski. Mamy dziś jeden z najniższych na świecie wskaźników dzietności, gnębi nas olbrzymia emigracja zarobkowa. Nasze społeczeństwo już za chwilę zacznie się starzeć, niemal najszybciej na świecie. Na dziś, na już, potrzebujemy mądrej skoordynowanej, wręcz agresywnej polityki imigracyjnej. Nie ma nic cenniejszego niż ludzie. Starcie o najbardziej produktywnych, młodych wykształconych emigrantów już trwa i tę wojnę już przegrywamy. – Mam wrażenie, że zachowujemy się jak kraj zalewany przez imigrantów, podczas gdy tak nie jest – mówi prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami. Dodaje jednak, że widzi przez ostatnie dwa-trzy lata postęp w traktowaniu cudzoziemców. To jednak wciąż za mało. Powinniśmy osiedlać u nas całe rodziny potomków Polaków i osoby związane etnicznie z naszą ojczyzną (repatriacja i Karta Polaka), ściągać obywateli krajów bliskich nam kulturowo (głównie Ukraińców) oraz prowadzić politykę przyciągania osób o określonych kompetencjach czy cechach demograficznych (studentów, specjalistów, osoby młode i dobrze wykształcone). Nie robimy tego. Gorzej, nie mamy nawet pomysłu, jak to robić.

NADCIĄGAJĄCA KATASTROFA

Więcej możesz przeczytać w 24/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.