Zabójstwo Polaka na Wyspach. "Brexit umocnił nazistowsko-rasistowską bezczelność"

Zabójstwo Polaka na Wyspach. "Brexit umocnił nazistowsko-rasistowską bezczelność"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kwiaty składane przez Polaków w miejscu morderstwa
Kwiaty składane przez Polaków w miejscu morderstwaŹródło:X / @artur_wiktorski
Socjolog i kryminolog dr Paweł Moczydłowski w rozmowie z Wprost.pl zwracał uwagę na tendencję do lekceważącego traktowania przypadków ataków na Polonię na Wyspach. O taki stan obwinił zarówno tamtejszych, jak i polskich polityków.

Bojakowski Jakub: W sobotę 27 sierpnia w mieście Harlow grupa nastolatków skatowała dwóch polskich robotników. Jeden z nich zmarł w poniedziałek na skutek odniesionych obrażeń. Przyczyną agresji miało być w tym wypadku posługiwanie się językiem polskim. Jak Pan ocenia to zdarzenie?

Dr Paweł Moczydłowski: To nie jest pierwszy atak na Polaków na Wyspach Brytyjskich. Teraz, w związku z Brexitem, prawdopodobnie nasilą się. Nurt nacionalistyczno-rasistowski po Brexicie poczuł się silniejszy, bo jak gdyby wygrał. Ta patologiczna fala poczuła się silniejsza i będzie się aktywizować. Musimy się liczyć z tym, że takich aktów będzie przybywać. Brexit nie został jeszcze skonsumowany, a właśnie wygnanie obcych jest jego jednym z najbardziej łakomych kąsków.

Dlaczego brytyjskie referendum o opuszczeniu Unii Europejskiej miałoby być istotne dla tej konkretnej sprawy?

– Brexit był pewnym symbolem. Umocnił nazistowsko-rasistowską bezczelność, pewność swoich racji. To znaczy, że brytyjscy naziści i rasiści nie są odizolowani, osamotnieni, a mają w tym wsparcie społeczne. Tutaj mamy wyraźnie inspirowany uprzedzeniami narodowościowymi akt, wynikający z tego, że usłyszano obcy język na ulicy.

Kolejne ataki będą powtarzały ten schemat?

– Będą to pewnie w pierwszym momencie takie akcje zmuszające człowieka do zamilknięcia, zmuszenie do milczenia w swoim języku, żeby przestrzeń publiczna była opanowana przez język angielski. To są na razie tego typu przedsięwzięcia, ale będą i takie ataki lokalizujące ludzi o obcej narodowości. Polacy są tutaj „wiodący” w obrywaniu - z tego powodu, że jest to największa  grupa imigrantów ze wschodu Europy. Ona jest takim symbolem.

Dlaczego nastroje antyimigranckie są tak silne akurat w Wielkiej Brytanii?

– Podobne nastroje tkwią w różnych krajach europejskich, to widać wyraźnie. Tyle tylko, że te inne kraje z taką falą imigracji wschodnio-europejskiej się nie zetknęły. Trochę inaczej w tych krajach są rozłożone akcenty. Tam mają problem wyraźnie większy - np. Francja i Niemcy - z emigracją z krajów islamskich. Na razie jednak ten rasistowski "hejt" jest wyraźny bardziej w Wielkiej Brytanii, niż innych krajach europejskich.

Angela Merkel potrafiła stanąć w obronie imigrantów. Tymczasem David Cameron mówił między innymi o Polakach, że przyjeżdżają na Wyspy po zasiłki.

– Ja tego nie rozumiem. Spotkałem się nawet dzisiaj z wystąpieniami naszych polityków, którzy próbują lekceważyć problem, tłumacząc swoich kolegów polityków z Wielkiej Brytanii. Tam w mojej ocenie już od dawna jest polityczne przyzwolenie dla takiej wrogości w stosunku do tych emigrantów z Europy Centralnej i Wschodniej. Oni nawet tych imigrantów z byłych swoich kolonii traktują troszkę inaczej, nie jak obcych.

Z czego to wynika?

– Być może tłumiona niechęć do napływających cudzoziemców z różnych krajów tu się gdzieś sumuje i przekłada na nieznaną im do tej pory silną emigrację z Europy Wschodniej. Ogólnie mamy tendencje rasistowskie i nazistowskie, przeciwne "obcym". I ja nie widziałem tam jakiejś silnej deklaracji politycznej przeciwko tym nurtom. Jednostkowo można było zauważyć polityków, którzy kpili, czy lekceważyli te dotychczasowe ataki mające miejsce w Wielkiej Brytanii.

– Trzeba tutaj także wyraźnie powiedzieć, że emigranci z Polski trochę, mówiąc językiem kolokwialnym, "dali popalić" społeczeństwu brytyjskiemu. Myśmy tam mieli do czynienia z takimi makabrycznymi przypadkami zbrodni popełnionych przez obywateli polskich. Wiadomo, że są to, jeśli chodzi o opinię publiczną, działania bardzo drażliwe, emocjonalnie nośne. A rasizm i nacjonalizm żywi się właśnie emocjami. Ta karma była, trzeba powiedzieć wyraźnie, dostarczana.

W każdej grupie znajdą się czarne owce. Dobrze wiedzą o tym zwłaszcza emigranci z krajów arabskich.

– Jest taka teza. Dla Brytyjczyków jest trudniej rozwiązać problem ze „starą” emigracją z byłych krajów kolonialnych, w tym przede wszystkim  islamską i niechęcią do niej. One są stałym elementem brytyjskiego klimatu społecznego od dawna. Politycznie „zręcznie”  jest zachować niechęć do obcych ze wschodniej Europy, lepiej chowa i usprawiedliwia się tę pierwszą. Jeśli uda się zredukować emigrację wschodnio-europejską, uda się zredukować i zapanować nad tą całą falą nazistowsko-rasistowską. Niechęć do Polaków to
problem nowy i w związku z tym rozwodem brexitowym, dobrze by dla nich było rozwieść się także z tym tematem.

Źródło: WPROST.pl