Historia Iwaszkiewicza i Błeszyńskiego. „Jesteś mi wszystkim: kochankiem i bratem, śmiercią...”

Historia Iwaszkiewicza i Błeszyńskiego. „Jesteś mi wszystkim: kochankiem i bratem, śmiercią...”

Życie więdnie, miłość kwitnie
Życie więdnie, miłość kwitnie Źródło:east news
Jarosław Iwaszkiewicz, wybitny pisarz i poważny działacz, miał już ponad sześćdziesiąt lat, gdy popadł w miłosny obłęd. Zresztą bez dobrego zakończenia. Teraz mamy wgląd w jego miłosne listy.

„Jesteś mi wszystkim: kochankiem i bratem, śmiercią, życiem, istnieniem, słabością i siłą…, czymś, co podtrzymuje we mnie resztki życia i daje złudzenie młodości, co mi pomaga patrzeć na liście, tęczę, kwiaty i piękne kobiety – co tworzy zasadniczą plecionkę mojego życia, a na czym dopiero wyrosła moja twórczość, cały mój byt" – tak pisał w połowie maja 1958 roku Iwaszkiewicz do Jerzego Błeszyńskiego.

To mocne wyznanie miłosne złożone w czasach, gdy o homoseksualizmie mówiło się półgębkiem, gdy władze pracowicie gromadziły kwity na „pederastów”, by w razie czego mieć ich czym szantażować. Ale ta miłość była silniejsza niż obawy przed opresją PRL-u. Spadła na pisarza, gdy był już człowiekiem ponad sześćdziesięcioletnim, znudzonym i zmęczonym swoim życiem, przekonanym, że jego twórczość zostanie zapomniana, a jego samego czeka już tylko powolne i bolesne pogrążanie się w coraz głębszej starości.

Jednocześnie był człowiekiem niezwykle aktywnym zawodowo, jako pisarz, redaktor poważnego miesięcznika literackiego „Twórczość”, poseł, działacz pokojowy i kulturalny. Był wielką postacią i wybitnym pisarzem. I zakochał się bez pamięci w dwudziestokilkuletnim mężczyźnie z Brwinowa, słabo wykształconym (robił błędy ortograficzne) pracowniku małej firmy o wdzięcznej nazwie Kafar.

Więcej możesz przeczytać w 11/2017 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.