Anna Maria Anders: Szkodzimy sobie poprzez wynoszenie sporów za granicę

Anna Maria Anders: Szkodzimy sobie poprzez wynoszenie sporów za granicę

Anna Maria Anders
Anna Maria Anders Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
– Nie pomagamy sobie w budowaniu pozytywnego przekazu o Polsce. Wielu ludzi wypowiada się publicznie, nie bardzo zastanawiając się, co mówi i jak to zostanie w świecie odebrane - mówi Anna Maria Anders, pełnomocnik rządu ds. dialogu międzynarodowego w rozmowie z tygodnikiem „Wprost”

Jakub Mielnik: Pani minister, dlaczego dialog międzynarodowy tak słabo Polsce wychodzi?

Anna Maria Anders: Ja nie mam takiego wrażenia, media wyolbrzymiają często kulisy działań polityki międzynarodowej. Jednak jako pełnomocnik rządu ds. dialogu międzynarodowego często rozmawiam z ludźmi za granicą i rzeczywiście widzę, że wizerunek nasz nie jest dobry. Problem polega na tym, że niektórzy ludzie się wypowiadają publicznie, nie bardzo myśląc, co mówią. Mamy potem takie sytuacje, jak zupełnie niepotrzebne wypowiedzi sędziego Morawieckiego w Oksfordzie. Wiadomo było, że prasa, która jest rządowi nieprzychylna, natychmiast to wykorzysta. To nam nie pomaga.

Niefortunne słowa padają także z ust doświadczonych dyplomatów.

Myślę, że czasami każdy chce być trochę gwiazdą i tym najważniejszym. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że w świecie naprawdę niewiele ludzie wiedzą o Polsce, dlatego czasami niektóre wypowiedzi mogą być rozumiane inaczej niż my je rozumiemy. Sami sobie szkodzimy, także poprzez wynoszenie na forum międzynarodowe naszych wewnętrznych, politycznych sporów.

(...)

A co z pomysłem opcji zerowej w MSZ, polegający na radykalnym oczyszczeniu kadr z ludzi z PRL-owską przeszłością, uważa pani za właściwe rozwiązanie?

Absolutnie tak. Nie widzę powodów, dla których należałoby takich ludzi trzymać w dyplomacji, co oczywiście nie jest łatwe, bo czasami brakuje osób z odpowiednimi kwalifikacjami. To nasze zadanie, aby odbudować kadry dobrze przygotowane i lojalne wobec swojej ojczyzny.

Na razie mamy jednak braki. We Francji jest nowy, nieprzychylny polskiemu rządowi prezydent, a my nie mamy tam nawet ambasadora.

I to nie jest dobre. Ten, który został usunięty, był krytykowany, mam wielu przyjaciół w Paryżu, którzy mówili, że to dobrze, że go już nie ma, ale następca powinien być natychmiast. Do Kanady też jeszcze ktoś nie dojechał, trochę czekaliśmy na obsadę placówki w USA. To się ciągnie, a to jest przecież priorytet, szczególnie w sytuacji, gdy jest potencjał, żeby Polska stała się wielkim sukcesem. Wiele osób jest jednak zainteresowanych, żeby było inaczej, co mnie nie dziwi o tyle, że nasi politycy, przenoszący spory wewnętrzne na arenę międzynarodową, mają wielki problem z lojalnością.

Cały wywiad dostępny jest w 21/2017 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.