W środę 10 stycznia w Sejmie odbyło się głosowanie nad projektem „Ratujmy kobiety”. Nie wzięło w nim udziału 39 posłów PO i Nowoczesnej. Ostatecznie projekt liberalizujący przepisy dotyczące aborcji przepadł. Trwa dyskusja na temat zachowania części przedstawicieli opozycji.
– Była podjęta dyscyplina, by popierać projekt ustawy Barbary Nowackiej i jej środowiska. Pod tym względem PO zajęła jasne stanowisko –powiedział dla Wprost.pl Arkadiusz Myrcha. Poseł PO był jednym z tych parlamentarzystów, którzy nie wzięli udziału w czwartkowym głosowaniu. Polityk tłumaczył na Twitterze, że 10 stycznia przez cały dzień nie było go w Sejmie z przyczyn zdrowotnych. Te informacje potwierdził w rozmowie z nami.
– PiS miało jasny plan, żeby skierować do prac tylko projekt zaostrzający prawo aborcyjne. Co by opozycja nie zrobiła, tylko taki projekt byłby finalnie głosowany – odparł. Za skierowaniem projektu do prac w komisji był nawet Jarosław Kaczyński, ale zdaniem posła PO, „nie ma znaczenia to, co pobocznie zrobi prezes PiS”. – Wiemy, że PiS zdecydowanie popiera zaostrzenie tych przepisów – wskazał Myrcha.
Swoje oświadczenie dotyczące głosowania nad projektem „Ratujmy kobiety” opublikowała Joanna Augustynowska z PO. „Nie brałam udziału w głosowaniu w Sejmie nad obywatelskim projektem ustawy o liberalizacji prawa do aborcji Ratujmy Kobiety, opuściłam też pozostałe głosowania oraz całe posiedzenie Sejmu. Nie wezmę udziału również w dzisiejszych głosowaniach. Moja nieobecność w parlamencie wynika z powodów zdrowotnych i ścisłych zaleceń lekarskich dotyczących leczenia” – poinformowała.
Z kolei Kinga Gajewska z PO, która także nie wzięła udziału w głosowaniu w rozmowie z nami poinformowała tylko, że ma problemy zdrowotne.
Kto nie głosował?
Nad projektem ustawy dotyczącym liberalizacji przepisów aborcyjnych nie głosowało 29 posłów PO i 10 przedstawicieli Nowoczesnej. Poniżej publikujemy listę nieobecnych z obu partii.