Rząd uderzył w Polskę lokalną

Rząd uderzył w Polskę lokalną

Infrastruktura drogowa
Infrastruktura drogowa Źródło: Fotolia / antic
Obniżenie pensji m.in. prezydentom miast, burmistrzom, wójtom i ich zastępcom oraz wizja zaprezentowana przez Radę Ministrów rozmija się z tym, czego potrzebuje Polska lokalna.

Nowe rozporządzenie obniża minimalne i maksymalne wynagrodzenia zasadnicze osób pełniących funkcje zarządcze w jednostkach samorządu terytorialnego, zatrudnianych na podstawie wyboru lub powołania, średnio o 20 procent. To nieporozumienie. Od oceniania pensji włodarzy są społeczności lokalne. Oczywiście możemy sobie podyskutować w Warszawie, Opolu albo Wrocławiu czy prezydent Torunia, Zielonej Góry albo burmistrz innego miasta zarabia za mało czy za dużo, ale to przecież bez sensu. To jest temat do rozmowy dla mieszkańców poszczególnych miast i gmin, którzy najlepiej potrafią ocenić dokonania swoich liderów. Jak ustalą i wybiorą - takich włodarzy będą mieli. Jak sobie pościelą - tak się wyśpią. Poza tym zarządzanie miastem czy gminą wymaga wysokich umiejętności. A te trzeba godziwie wynagradzać.

Problem w tym - i to jest naprawdę poważny problem, tu jest pies pogrzebany - że jak ogłosiło po przyjęciu rozporządzenia Centrum Informacyjnego Rządu „wykonywanie funkcji zarządzających w samorządach - tak jak w przypadku posłów i senatorów - oznacza pełnienie służby na rzecz społeczeństwa”. Co ma piernik do wiatraka, czyli parlamentarzyści do samorządowców, nie wiem. Wiem natomiast, że w regionach potrzebujemy sprawnych menedżerów zarządzających różnymi wspólnymi obszarami naszego życia, od budowy dróg, przez opiekę nad dziećmi, po współpracę z inwestorami, którzy chcą zbudować fabrykę (to tylko nieliczne przykłady). Zarządzających - czyli pracujących. Rozumiejących potrzeby mieszkańców, zmiany we współczesnym świecie, kreatywnych i odważnych. Po obniżeniu pensji będzie o takich trudniej, zwłaszcza o ludzi spoza polityki, tej centralnej z partyjnymi szyldami. Ucierpi na tym Polska lokalna. I Polska.

Źródło: Wprost