USA się z Syrii wycofują. Albo i nie

USA się z Syrii wycofują. Albo i nie

Donald Trump
Donald Trump Źródło: Newspix.pl / ABACA
2 tysiące amerykańskich komandosów wyjedzie z Syrii, jak ISIS zostanie całkowicie zlikwidowane i jak Turcy zagwarantują bezpieczeństwo kurdyjskim bojownikom.

A miało być tak pięknie! Donald Trump zrobił Rosjanom wielki prezent na Boże Narodzenie, ogłaszając, że wycofuje swoich żołnierzy z Syrii, bo islamiści zostali pokonani. Każdy, kto zna się na sytuacji na Bliskim Wschodzie wie, że Amerykanie nie siedzą w Syrii tylko po to, żeby wspólnie z Kurdami dożynać islamskich fanatyków, ale przede wszystkim po to, żeby zadbać o utrzymanie regionu w strefie wpływów Waszyngtonu. Ogłoszony przez Trumpa odwrót został uznany za kapitulację i pozostawienie wolnej ręki Rosjanom i sprzymierzonym z nimi Irańczykom. Mówiono o zdradzie Izraela i zdradzie Kurdów, pozostawionych samym sobie wśród wrogo nastawionych armii. Z hukiem odszedł z tego powodu szef Pentagonu Jim Mattis.

No i proszę. Nie upłynęły dwa tygodnie a już się okazuje, że twitterowe zapowiedzi Trumpa z trudem zmieniają się w rzeczywistość. Najbliższy doradca prezydenta, John Bolton, który podróżuje właśnie na Bliski Wschód, do Izraela i Turcji zapowiada, że szybkiego wycofania wojsk USA właściwie nie będzie. Tzn., żeby nie robić z Trumpa kompletnie nieodpowiedzialnego faceta, Bolton mówi, że w sumie to będzie, ale nie od razu.

Warunki są dwa: po pierwsze ISIS musi zostać całkowicie zlikwidowane, co chwilę potrwa, bo jakieś tam niedobitki bojowników kalifatu jeszcze na syryjskiej pustyni dychają. I przy odpowiednim rozłożeniu sił i środków, mogą jeszcze bardzo długo dogorywać, w niekończącej się asyście US Army. Drugi warunek dotyczy Turcji, która ma zagwarantować sprzymierzonym z USA Kurdyjskim bojownikom z Syrii bezpieczeństwo. To jest poważny problem, bo ci sami Kurdowie, tyle, że w sąsiedniej Turcji są przez armię turecką zaciekle zwalczani jako terroryści gorsi nawet od ISIS. I to także powoduje, że wydawanie przez Ankarę gwarancji dla dobrze uzbrojonych i zaprawionych w bojach oddziałów Kurdyjskich w Syrii może trwać, trwać i trwać. A Amerykanie w Syrii zostaną.

Wygląda więc na to, że z mrożącego krew w żyłach tweeta Trumpa po raz kolejny wyszła burza w szklance wody, którą jego otoczenie odkręca zręcznie różnymi wybiegami. To się już naprawdę robi nudne. Czy ktoś tam w Białym Domu mógłby w końcu zabrać Trumpowi dostęp do Twittera?

Źródło: Wprost