Duda postawił wszystko na jedną kartę. „To srodze się na nas zemści”

Duda postawił wszystko na jedną kartę. „To srodze się na nas zemści”

Donald Trump i Andrzej Duda
Donald Trump i Andrzej DudaŹródło:Newspix.pl / ABACA
W Ameryce dobiegło końca liczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich. Jest już pewne, że lokator Białego Domu zmieni się i że nowym prezydentem USA zostanie Joseph Biden. Stawia to sytuację międzynarodową Polski w pozycji – najdelikatniej rzecz ujmując – nie do pozazdroszczenia. Rząd PiS oraz prezydent Duda postawili bowiem w naszej polityce zagranicznej wszystko na jedną kartę. Na sojusz nie tyle nawet ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki, ile na sojusz z Donaldem Trumpem osobiście.

Oczywiście współpraca polsko-amerykańska, także w ramach NATO, jest od dekad podstawą naszej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Jednak poprzednie ekipy rządowe przywiązywały nie mniejszą wagę do relacji z Unią Europejską i naszymi najważniejszymi partnerami europejskimi. Obecna ekipa skonfliktowała nas z Unią do tego stopnia, że znaleźliśmy się na marginesie Wspólnoty zdani wyłącznie na łaskę i niełaskę Amerykanów.

Czytaj też:
Andrzej Duda dryfuje bez celu? „Nie udało się z kobietami, trzeba zabiegać o sympatię prawicy”

Postawienie wszystkiego na jedną kartę, która nazywa się Donald Trump, srodze się na nas zemści. Konflikt z UE i partnerami europejskimi nie tylko nie jest przez rząd łagodzony, a nawet przeciwnie – zaostrzany. Co się zaś tyczy nowego prezydenta USA, to wszystkie spekulacje przeciął podczas wiecu wyborczego w Filadelfii, stawiając Polskę obok Węgier i Białorusi w gronie reżimów totalitarnych.

Taką właśnie mamy reputację jako kraj, po pięciu latach rządów Prawa i Sprawiedliwości oraz prezydenta Andrzeja Dudy. Skonfliktowani z Europą i z jak najgorszą opinią u nowego amerykańskiego prezydenta.

Można by jeszcze próbować ratować sytuację próbując dotrzeć do Bidena z komunikatem o naszej determinacji kontynuowania polsko-amerykańskiego sojuszu także pod jego przywództwem. Jednak to dla naszej dyplomacji zbyt wysoka szkoła jazdy. Zamiast tego politycy partii rządzącej oraz rządowe media przyłączyły się do histerycznego chóru Trumpa i jego zaplecza bajdurząc o wyborczych fałszerstwach i nieszczęściu jakim będzie dla Ameryki i dla świata prezydentura Joe Bidena.

Czytaj też:
Prezydent Duda ratyfikował umowę o wzmocnionej współpracy obronnej z USA. Odniósł się do wyborów

Wszystkich przebił jednak szef gabinetu prezydenta Dudy Krzysztof Szczerski. Pytany w radiu RMF o to, czy nie jest rozczarowany spodziewanym zwycięstwem Bidena nad Trumpem stwierdził, że liczenie głosów jest dopiero pierwszą turą wyborów, zaś drugą turą będzie batalia sądowa. Wyraził przy tym nadzieje, że nie dojdzie do trzeciej tury – ulicznych demonstracji.

Z kolei w wypowiedzi dla TVP Info minister wypalił, że „na podstawie tego co dzieje się w USA widzimy, jak wielkim osiągnięciem naszym było przeprowadzenie w sposób systematyczny, demokratyczny, otwarty, uczciwy, jawny i dla wszystkich przejrzysty polskich wyborów prezydenckich”.

Powiedzieć, że w ustach prawej ręki polskiego Prezydenta te wypowiedzi były niemądre, to nic nie powiedzieć.

To jest niewyobrażalna wręcz głupota, żeby wysokiej rangi przedstawiciel polskiego państwa wypowiadał się w ten sposób o wyborach w jakimkolwiek sojuszniczym kraju.

Jeśli jednak Szczerski mówi tak o wyborach w USA, które pozostają już jedynym naszym sojusznikiem, to ociera się to o sabotaż a w najlepszym razie o rażącą niekompetencję.

Krzysztof Szczerski był przy okazji kolejnych rekonstrukcji rządu typowany na ministra spraw zagranicznych jako – podobno – wybitny ekspert. Sam ubiegał się o tekę komisarza UE oraz wiceszefa NATO. Możemy być tylko wdzięczni Opatrzności, że nie ma możliwości kompromitowania nas na szerszym forum, choć i na obecnym stanowisku może, jak widać, wyrządzić wiele złego.