Przez 14 tygodni spędziła z synkiem tylko 23 godziny. „Wydzielają nam czas z dzieckiem walczącym o życie”

Przez 14 tygodni spędziła z synkiem tylko 23 godziny. „Wydzielają nam czas z dzieckiem walczącym o życie”

Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Leoś urodził się w 6. miesiącu ciąży, od 14 tygodni leży w szpitalu. Przez ten czas mama spędziła z nim w sumie 23 godziny, a tata – dwie. Chłopca niebawem czeka kolejna operacja. To właśnie jego mama zainicjowała napisanie petycji do premiera i ministra zdrowia, kobieta walczy o to, żeby rodzice wcześniaków mogli jak najszybciej zaszczepić się przeciw koronawirusowi. I być tam, gdzie są najbardziej potrzebni – blisko swoich dzieci.

Joanna, mama Leosia, ma nadzieję, że jeśli obydwoje z mężem zaszczepią się przeciw koronawirusowi, będą mogli być z synkiem w szpitalu bez ograniczeń, podobnie jak to było możliwe w przypadku wcześniaków przed pandemią.

Chłopiec urodził się w połowie września, ważył 750 g, był w stanie krytycznym, miał nierozwinięte płuca, od razu znalazł się w inkubatorze, pod respiratorem. Dopóki mama po porodzie przebywała w szpitalu, mogła go odwiedzać (choć w ograniczonym stopniu, bo w szpitalu obowiązywały covidowe przepisy, a dziecko leżało na oddziale intensywnej terapii). Teraz odwiedziny u synka są możliwe dwa razy w tygodniu i trwają po 45 minut. Przyjść może mama lub tata.

W ciągu 3,5 miesięcy życia chłopiec dwa razy miał zapalenie płuc, dwa razy przeszedł sepsę, miał bardzo ciężki wylew dokomorowy do mózgu. – O wcześniakach mówi się „mali wojownicy”. Zdrowy dorosły człowiek by tego nie przeżył – mówi Joanna.

Czytaj też:
Rodzice wcześniaków będą się szczepić razem z medykami? „Chcą być częścią zespołu terapeutycznego”