Ma 44 lata, jest dziennikarzem TVP i właśnie dostał się na medycynę. „Przełomem była ciężka choroba ojca”

Ma 44 lata, jest dziennikarzem TVP i właśnie dostał się na medycynę. „Przełomem była ciężka choroba ojca”

Rafał Jas
Rafał Jas 
Glejak zawsze jest wyrokiem, jeśli ktoś żyje dłużej niż 5 miesięcy, ma szczęście. Tata odchodził potwornie cierpiąc. I nie było mnie przy nim – mówi „Wprost” Rafał Jas, dziennikarz TVP, który za kilkanaście dni zaczyna studia medyczne. Dostał się na nie 25 lat po maturze, do egzaminów przygotował się kilka miesięcy i zdając je osiągnął jeden z najlepszych wyników.

Wprost: Dziennikarz TVP zorganizował zbiórkę na studia medyczne. Ma 44 lata i właśnie dostał się na kierunek lekarski. News, obok którego nie można przejść obojętnie.

Rafał Jas: Pieniądze muszę zebrać w ciągu sześciu lat i mam nadzieję, że znajdę ludzi, którzy zechcą wrzucić grosz do mojej skarbonki. Ale nie chcę być tylko biernym beneficjentem zrzutki. Chcę dać coś w zamian. Wykorzystam dziennikarskie doświadczenie, zamierzam pisać bloga, pokazywać od środka, jak się studiuje medycynę. Będzie konto na Instagramie, na YouTube, zamierzam opowiadać te historie przez sześć lat. Chcę, by ludzie, którzy uwierzyli w ten projekt, byli naocznymi świadkami rozwoju faceta, który po 25 latach bycia dziennikarzem postanowił zostać lekarzem.

Jak długo dochodzi się do takiej decyzji, by w wieku 44 lat postawić wszystko na jedną kartę?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Mógłbym powiedzieć, że 25 lat, albo że jakieś cztery miesiące. Na dziennikarstwo poszedłem przypadkiem. Byłem już rok po liceum, bo tuż po maturze nie dostałem się na anglistykę, mimo, że angielski był przedmiotem, z którego w liceum byłem najlepszy. Poza tym byłem przeciętnym uczniem, leciałem na inteligencji.

To była druga połowa lat 90., wysyp lokalnych rozgłośni radiowych. Trafiłem do radia FaMa, po dwóch dniach już byłem na antenie, czytałem serwisy. Zresztą nie wiedząc nic o życiu, sam je przygotowywałem. Tak mi się to spodobało, że postanowiłem studiować dziennikarstwo. Trafiłem na UW, studiowałem dziennie. Szybko też zacząłem w stolicy pracować.

Lubiłem tę pracę, nie miałem poczucia, że minąłem się z powołaniem.

To skąd się wzięła ta medycyna? Od anglistyki i dziennikarstwa do kierunku medycznego dość długa jednak droga.

Bardzo często pojawiała się myśl, że bardziej bym się spełniał będąc lekarzem. Ale podchodziłem do tego, jak do fantazji. Byłem dawno po maturze, z biologii i chemii w liceum byłem nogą, nic nie wskazywało na to, bym tę fantazję miał realizować. Po prostu wzruszały mnie filmy o lekarzach, czy ratownikach. A oglądając je zawsze myślałem, że widziałbym się w takiej pracy. Tak naprawdę przełomem była ciężka choroba ojca. Przełomem w myśleniu o szeroko pojętej medycynie. Nawet nie o kierunku lekarskim, ale o tym, by jakkolwiek zaangażować się w pracę w szpitalu.

Źródło: Wprost