Bossowie „Pruszkowa” i setki innych gangsterów mogą wyjść na wolność

Bossowie „Pruszkowa” i setki innych gangsterów mogą wyjść na wolność

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Chełstowski/FORUM 
Najniebezpieczniejsi polscy przestępcy, w tym tacy gangsterzy jak Kajtek, Malizna i Wańka, mogą wyjść na wolność i ubiegać się o milionowe odszkodowania za niesłuszny pobyt w więzieniu – ustalił „Wprost”
14 listopada Sąd Najwyższy wyda uchwałę w sprawie tzw. delegowania sędziów. Jeśli zdecyduje, że do pracy w sądzie innym niż macierzysty może delegować sędziego jedynie minister sprawiedliwości, procesy gangsterów „Pruszkowa" zostaną przeprowadzone od początku. W tych sprawach delegacji nie podpisywał bowiem minister sprawiedliwości, lecz jego zastępcy.
W 2003 r. zakończył się głośny proces gangu pruszkowskiego. Za założenie „Pruszkowa" i kierowanie nim na kary siedmiu lat więzienia skazano Zygmunta R. (ps. Bolo), Ryszarda S. (ps. Kajtek), Leszka D. (ps. Wańka), Janusza P. (ps. Parasol) i Mirosława D. (ps. Malizna). Rok później zapadł wyrok w sprawie przejęcia przez mafię w połowie lat 90. warszawskiego klubu Dekadent. Kary po sześć lat więzienia wymierzył sąd Wańce i Andrzejowi Z. (ps. Słowik). Wszystkie te wyroki wydali delegowani sędziowie.
- Jeśli Sąd Najwyższy orzeknie, że delegacje sędziów były bezprawne, zwrócę się o wznowienie postępowania wobec mojego klienta - już dziś zapewnia „Wprost" mecenas Andrzej Chwiłoc, obrońca Słowika. Podobne deklaracje składa adwokat Wańki Andrzej Werniewicz. - O wznowienie postępowania w procesie zarządu „Pruszkowa" będę się starał już następnego dnia po wydaniu orzeczenia - zapewnia.
Sąd Najwyższy raz już orzekł, że delegowanie sędziów przez zastępców ministra jest nielegalne. Wydał wyrok w połowie lipca 2007 r., obradując w trzyosobowym składzie. Z uwagi na istotę sprawy prezes sądu prof. Lech Gardocki zdecydował jednak, że trafi ona jeszcze raz na wokandę - 14 listopada 2007 r. Sąd Najwyższy zbierze się w pełnym składzie, a jego uchwała zyska moc zasady prawnej.
Jak ustalił „Wprost", od czasu lipcowego orzeczenia z wokand sądów w Polsce znikają rozprawy, w których orzeka delegowany sędzia. W Ministerstwie Sprawiedliwości rozpoczęto przygotowania na wypadek, gdyby sędziowie podtrzymali uchwałę z lipca. - Jeśli do tego dojdzie, będziemy w stanie w ciągu dwóch dni wymienić wszystkie wadliwe delegacje na nowe. Oczywiście nie załatwi to spraw, w których wyroki zapadły, ale nie sparaliżuje pracy sądów na długie tygodnie w sprawach, które wchodzą na wokandy - mówi Andrzej Kryże, wiceminister sprawiedliwości. - Przygotowujemy się na scenariusz najgorszy z możliwych.

Więcej w najbliższym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 10 września