Sejm w prokuraturze

Sejm w prokuraturze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liderzy PO prezentują zebrane w akcji "4 x Tak" podpisy. (fot. Forum)
Sprawa zniszczenia podpisów zebranych pod wnioskiem o referendum w ramach akcji „4 x Tak” trafi do prokuratury i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – ustalił „Wprost”. Zawiadomienie i skargę w tej sprawie złoży Stowarzyszenie na rzecz Zmiany Systemu Wyborczego „Jednomandatowe Okręgi Wyborcze”.
- Sejm nie miał prawa zniszczyć tych podpisów. Ich właścicielem są obywatele, którzy je złożyli lub komitet zbierający je – twierdzi w rozmowie z „Wprost" Marcin Wawrzyniak ze stowarzyszenia na rzecz JOW.

„Zniszczenia dokonano nie tylko pochopnie, ale i pokątnie (…). Nie ma podstaw prawnych dla tak dalekiej swobody decyzyjnej władz Sejmu, która pozwalałaby na woluntarystyczne pozbawianie obywateli ich konstytucyjnych i ustawowych uprawnień. (…) Ustalenie winnych zarzucanych tu czynów ma doniosłe znacznie nie tylko dla osób składających podpisy w ramach akcji „4 x TAK", lecz również dla wszystkich obywateli RP, którzy w przyszłości mogliby składać podpisy pod innymi wnioskami o przeprowadzenie referendum" – czytamy w doniesieniu do prokuratury.

Stowarzyszenie twierdzi, że przestępstwem może być także to, że wniosku o referendum Sejm nie poddał pod głosowanie. – Te 750 tys. podpisów zamieciono po prostu pod dywan. Naszym zdaniem doszło do złamania konstytucji – argumentuje Wawrzyniak.

Tyle tylko, że „4 x Tak" to przecież nie jedyny obywatelski wniosek o referendum, który nie przyniósł żadnych efektów. Czy stowarzyszenie zamierza zgłaszać do prokuratury wszystkie tego typu przypadki? – Ta sprawa jest o tyle bulwersująca, że według naszej wiedzy to jedyny przypadek w historii III RP, w którym Sejm nie zrobił absolutnie nic z obywatelskim wnioskiem o referendum. Owszem, takich wniosków było sporo, ale zawsze Sejm się do nich ustosunkowywał: akceptował je lub odrzucał. A w tym przypadku nie zrobiono kompletnie nic. Dlatego naszym zdaniem te podpisy nie straciły swojej mocy prawnej i można by je wykorzystać jeszcze raz. Można by, gdyby ich nie zmielono – dodaje Mariusz Wis, inny działacz stowarzyszenia.

Z tymi zarzutami nie zgadza się dyrektor biura prasowego Kancelarii Sejmu Krzysztof Luft. - Te podpisy służyły jedynie do potwierdzenia, że wniosek poparła ustawowa liczba osób. Stwierdza to protokół z weryfikacji i raport końcowy zespołu liczącego. Oba dokumenty są zachowane. Karty z podpisami nie mają już więc znaczenia. Zresztą ustawa o ochronie danych osobowych zabrania przechowywania dokumentów po upływie okresu niezbędnego minimum - mówi nam Luft.

Akcję zbierania podpisów pod hasłem „4 x Tak" przeprowadziła Platforma Obywatelska w latach 2004-2005. Wniosek dotyczył referendum w sprawie zmiany konstytucji w czterech kwestiach: likwidacji Senatu, zmniejszenia liczby posłów do 230, zniesienia immunitetu parlamentarnego oraz wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu. Miesiąc temu Tomasz Sekielski w filmie „Władcy marionetek" ujawnił, że podpisy zostały zniszczone.