Początek szorstkiej przyjaźni

Początek szorstkiej przyjaźni

Dodano:   /  Zmieniono: 16
Donald Tusk i Bronisław Komorowski (fot. FORUM)
Role były rozpisane - Donald Tusk to samiec alfa więc musi rządzić. Bronisław Komorowski jako osobnik beta miał tylko pilnować żyrandola. Ale zaczął premiera kąsać. Właśnie zablokował pierwszą ustawę.
Donald Tusk to samiec alfa. Zazdrośnie strzeże swojej władzy i nie znosi, gdy ktoś wchodzi mu w paradę. Jedną z rzeczy, które za czasów Lecha Kaczyńskiego denerwowały go najbardziej, było wzywanie ministrów na prezydencki dywanik. Tuskowi nie podobało się, że prezydent robił to za jego plecami. W Platformie o tej awersji premiera do aranżowanych bez jego wiedzy randek w Pałacu Prezydenckim wiedzieli wszyscy.

Wiedział o tym także Komorowski. Być może właśnie dlatego jeszcze jako prezydent elekt cztery dni po wyborach wezwał do Belwederu Ewę Kopacz i Jana Rostowskiego. Chciał poznać szczegóły rządowego planu reformy zdrowia. Tusk – podobnie jak za czasów Lecha Kaczyńskiego – dowiedział się o tym zaproszeniu po fakcie. Zresztą niewiele brakowało, a termin tego spotkania nałożyłby się na obrady rządu. Wówczas Kopacz i Rostowski musieliby wybierać: zostać do końca posiedzenia i zignorować zaproszenie głowy państwa czy zlekceważyć premiera i wyjść w połowie posiedzenia rządu. Ostatecznie zgrzytu udało się uniknąć, bo obrady skończyły się chwilę przed spotkaniem u prezydenta.

Czy prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera Donalda Tuska czeka szorstka przyjaźń? O tym będziecie mogli przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".