Historia mówiona po cichu

Historia mówiona po cichu

Dodano:   /  Zmieniono: 43
Nie było zbiorowej amnezji. O tym, co złego działo się w czasie Zagłady i zaraz po niej, wiedzieli wszyscy. Tyle że wiedzieć nie znaczy wspominać czy opowiadać. Dlatego wokół Zagłady, zwłaszcza na wsi, do dziś panuje milczenie.
Seweryna Gontarczyk ze wsi Wólka Komaszycka relacjonuje: „Widziałam, jak wykopywali złoto po Żydach. Natrafili na takie miejsce – cały plik włosów. Przekopali ich w tych rowach, [gdzie] do nich strzelali. Z innych wsi [przy]chodzili: z Plizina, z Dąbrowy. Ale tam na miejscu [w obozie] nie można było [przesiewać]. Wykopywali ziemię i w workach nosili przez Plizin. Na Plizinie rzeczka płynie. Tam na sitach specjalnych przelewali [ziemię] wodą. Jak był ząb czy jakiś pierścionek, czy może jakiś brylancik, to zabierali. To było zaraz po wyzwoleniu. Ci biedni mówili, że to Kolorado, polskie Kolorado, że tam złoto". W relacji nie padają żadne nazwiska.

Z relacji Jana Dąbskiego z książki „Światła w ciemności": „Trudno mi powiedzieć, jaka była przyczyna milczenia. Wcześniej mama w swych wypowiedziach mówiła, że od razu po wojnie niektórzy ludzie myśleli, że jeśli ktoś przechowywał Żydów, to się bardzo wzbogacił. Rodziło to podejrzenia u innych. Były prowadzone rewizje w domu u dziadków i myślę, że był to powód, żeby nie nagłaśniać sprawy".

O tym, że o relacjach polsko-żydowskich milczą nawet osoby, które w czasie wojny pomagały Żydom, a także o historykach, którzy starają się ocalić te historie od zapomnienia - przeczytacie w reportażu Wojciecha Cieśli "Historia mówiona po cichu", który ukaże się w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".