Profesor mówi: będzie kara

Profesor mówi: będzie kara

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pod Pałacem Prezydenckim stoją już drugi miesiąc. O sobie mówią: ostatni przyczółek wolnego słowa. Przyczółek się broni, ale i atakuje. Propisowscy profesorowie wykładają na przyczółku o nadchodzącej karze i o rozliczeniach.
Pierwszy wykład. Słuchaczy i gapiów – około setki. Nie wiadomo, dlaczego na krześle pod namiotem ktoś postawił napis „Targowica". Przychodzi prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS. – Jest to niedopuszczalne i niewybaczalne, by w kraju, który uważa się za praworządny, żaden z wysokich funkcjonariuszy nie został zdymisjonowany, odsunięty i politycznie ukarany po tym, co się stało w 2010 r.

Trzaskają flesze. Przed profesorem kilkanaście aparatów i cyfrowych kamer. To prawicowi blogerzy. Codziennie wrzucają nagrania z wykładów do internetu, spisują najważniejsze fragmenty.

Co się stało ze społeczeństwem, że w pierwszych dniach po katastrofie na Krakowskim gromadziło się tylu ludzi z całej Polski, a w pierwszą rocznicę już o wiele mniej? Profesor tłumaczy: bo jesteśmy podzieleni, a dzielenie społeczeństwa zaczęło się zaraz na początku III RP. Przez tych, którzy mieli władzę, zostaliśmy podzieleni na światłych i ciemnych; tych, którzy są europejscy, i tych, którzy są nacjonalistyczni. I dlatego dochodzi do niesłychanych ataków. Nas miało nie być – dziennikarzy, pisarzy, organizacji. I nagle rok temu myśmy zaistnieli na skalę niebywałą w Polsce. I oni zaczęli się bać. I boją się do tej pory.

O namiocie Solidarnych 2010 pod Pałacem Prezydenckim przeczytacie w artykule Wojciecha Cieśli w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".