Do zobaczenia na Fejsie

Do zobaczenia na Fejsie

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. W. Gadomski) 
Może ich dzielić nawet 16 lat. Łączy to, że wychowali się po 1989 r., nie mają telewizorów ani oszczędności, pracują tam, gdzie jest przyjazna atmosfera, ale niekoniecznie najlepsze pieniądze. I można ich wszystkich spotkać w bistro Charlotte przy pl. Zbawiciela w Warszawie.
To, że młodzi wspólnoty potrzebują – a nie są tylko egotycznymi indywidualistami – wynika z przygotowanego pod kierownictwem ministra Michała Boniego raportu „Młodzi 2011". – Już nie chcemy się zamykać na innych ludzi, raczej wolimy się otwierać – uważa Justyna, 30-letnia współwłaścicielka Charlotte, i właśnie tym tłumaczy gwałtowną popularność przepełnionego z reguły lokalu. Miejsca przy stole na 20 osób na środku bistro zapełniają się najwcześniej. Dopiero potem klienci siadają przy dwuosobowych stolikach

Anna ma 34 lata, Kuba – 26 lat, Ludwik – 25, a Grześ – 18. To są właśnie „młodzi" z raportu Boniego – wszyscy urodzili się albo dorastali po 1989 r. Co miałoby ich łączyć? Na przykład to, że są ambitni, nie chcą chodzić utartymi ścieżkami, lubią swoją pracę (Grześ szkołę) i nie za bardzo oszczędzają.

Dla 18-letniego Grzesia nie ma opcji niepójścia ze znajomymi do kawiarni, nawet jeśli miałby kupić kawę, zamiast zjeść kolację. Dla jego znajomych ze wsi to nie do pomyślenia, żeby kupić kawę za 8 zł – bo przecież tańszą sami sobie zrobią. Ale Grześ w swojej wsi był i tak uważany za dziwnego, bo czytał książki.

Co łączy klientów Charlotte? Dlaczego Kuba z żoną mieszkają w nieswoim mieszkaniu, a mimo to wydają cztery pensje na wakacje? Czy w Charlotte spędza się czas na plotkach? Jak można nazywać telewizor zjadaczem czasu i non-stop siedzieć na Facebooku? Czy wspólne siedzenie z laptopem to prawdziwa wspólnota? Odpowiedź w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.