Pijany polski dyplomata. KGB się odżegnuje

Pijany polski dyplomata. KGB się odżegnuje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kadr z filmu. W centrum zataczający się polski dyplomata (fot. YouTube) 
Białoruskie KGB oświadczyło, że nie ma nic wspólnego z incydentem z udziałem polskiego dyplomaty w Mińsku – poinformowała państwowa agencja BiełTA, powołując się na słowa przedstawiciela KGB Artura Strecha.
- Historia z pijanym polskim dyplomatą zyskała rozgłos wyłącznie dzięki nagraniu wideo na YouTube. Człowiek wypił za dużo, nawet dyplomata... Co w tym dziwnego? Ale próby obwinienia o to białoruskich służb specjalnych budzą zdumienie – powiedział Strech.

Z placówki w Mińsku został odwołany pod koniec grudnia pracownik wydziału politycznego ambasady RP w Mińsku Witold Misiak. Wcześniej w internecie pojawił się filmik, na którym widać, jak mężczyzna się zatacza.

Rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział, że klip jest prawdopodobnie prawdziwy, choć montowany. Według Bosackiego, umieszczone pod filmem napisy są w zasadzie w całości nieprawdziwe.

Jak pisała "Gazeta Wyborcza", 13 grudnia Misiak był w mińskim lokalu na kolacji z dyplomatami z różnych krajów. Według gazety scena z restauracji jest prawdziwa, a Misiak nie zaprzeczał, że to on jest na nagraniu. Ale - zaznaczył dziennik - Misiak twierdził, że podczas kolacji wsypano mu coś do kieliszka, co wzmocniło działanie alkoholu do tego stopnia, że stracił kontrolę.

Filmikowi towarzyszy tekst, w którym napisano m.in., że polski dyplomata wdał się w bójkę i "stracił służbowe dokumenty" oraz "przeznaczony dla rozmów tajnych telefon Blackberry" (pod koniec grudnia zaprzeczył temu polski MSZ). W tekście są błędy i rusycyzmy. Według "GW" film jest prawdopodobnie kolejną próbą zdyskredytowania polskiej dyplomacji przez białoruskie służby specjalne.

zew, PAP