Właśnie na medialnej sprawności Zuckerberga, który zerwał z wizerunkiem zaskoczonego sukcesem jąkały. Nierozgarnięty Zuckerberg student przeistoczył się w pewnego siebie prezesa Zuckerberga. Powód tej nagłej metamorfozy? Prosty – giełda.
1 lutego do Federalnej Komisji Papierów Wartościowych trafił wniosek Facebooka. To oznacza, że do debiutu na Wall Street zostało zaledwie kilka miesięcy. Żeby był udany (chodzi o pozyskanie 5 mld dolarów), Mark Zuckerberg musi przekonać inwestorów, że warto kupić akcje.
Bo największy rywal Facebooka - Google - nie śpi. – Na pewno dużą część z tych 5 mld Zuckerberg przeznaczy na wojnę ze swoim największym wrogiem, czyli Google. Trzeba przyznać, że Google+ cały czas wypuszcza nowe produkty i próbuje wedrzeć się na rynek portali społecznościowych, a Facebook spoczął na laurach. Potrzebuje teraz całego arsenału finezyjnych, ale i kosztownych pomysłów – skomentował dla "Wprost" prof. Mikołaj Piskorski z Harvard Business School.
Jaką armią dysponuje Facebook, a jaką Google? O jakie kwoty toczy się bój? Szczegóły pierwszej wojny światowej XXI wieku w najnowszym "Wprost".