Tomaszewski o Lacie: Boże, żyjemy w demokratycznym kraju i niech on sobie mówi, co chce. W momencie, kiedy mój przyjaciel z boiska, Grzegorz Lato, któremu zawdzięczam dużo, dzięki niemu przeżyłem wspaniałe chwile, bo zawsze strzelił bramkę więcej niż ja puściłem, został wybrany na prezesa, powiedziałem, że to jest największa kompromitacja w historii polskiej piłki. On zna dwa języki - od butów i jeden swój, który i tak czasem trzeba tłumaczyć.
Lato o Tomaszewskim: Kiedyś się mówiło, że matka miała dwóch synów - jeden był normalny, a drugi bramkarz. Jeżeli słyszę posła Rzeczpospolitej Polskiej, który mówi, że mógłby trenerowi polskiej reprezentacji w twarz napluć i będzie kibicował Niemcom, no to o czym my rozmawiamy... I jeszcze się wstydzi, że kiedyś grał z orzełkiem na piersi.
Tomaszewski o Lacie: Obcych zawodników w narodowej reprezentacji nie chcę. I dlatego się wstydzę. A teraz to już nawet brzydzę. Bo wstydziłem się, kiedy tych trzech farbowanych lisów można było jeszcze wyrzucić. Bo w drużynie Smudy i Laty gra jeden Francuz i dwóch Niemców - którzy grali już dla swoich krajów. To nie jest narodowa drużyna. W klubach niech sobie gra 50 Niemców, Anglików, bo to jest praca. A reprezentacja narodowa to jest zaszczyt. Na każdym meczu przychodzi 80 minuta i światło przed oczami gaśnie. I wtedy trzeba dać coś z wątroby. A to da tylko ten, który gra dla własnego kraju.
Lato o Tomaszewskim: Nie ma dobrych bramkarzy, tylko są źle trafieni. Mogę mu przypomnieć, jak uciekał z bramki. W Mielcu na przykład, stan był 3:0, a on po 15 minutach zszedł z bramki i poszedł do szatni. Myśmy grali na pustą bramkę, wyobraża pani sobie? Albo jak uciekł z meczu finałowego w Montrealu. Dwie szmaty wpuścił i mówi, że się źle czuje. O czym to świadczy? Albo jak ja słyszę jego wypowiedzi na temat ubeków, tajnych agentów, to ja się pytam, co on robił za komuny? Kto należał do PRON-u (Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego, organizacja utworzona w okresie stanu wojennego przez PZPR - red.), kto jadł obiadki z I sekretarzem partii, kto sprzedawał mecze, a kto się darł na Solidarność: do roboty darmozjady?
Tomaszewski o Lacie: Chryste Panie, a czy ja kiedyś ukrywałem, że byłem w PRON-ie? Ba, ja publicznie poparłem stan wojenny. Byłem w Hiszpanii i widziałem więcej niż wy tutaj w Polsce. Tam w telewizji mówili, że na granicy Polski stali żołnierze Związku Radzieckiego. Nie Europejczycy, tylko Azjaci. Rozwiązałem kontrakt w Hiszpanii i przyjechałem do Polski, bo tu była moja rodzina. Do dzisiaj nie mam jasnej odpowiedzi w sprawie stanu wojennego. Jak dzisiaj słyszę tych mędrców, którzy mówią, że stan wojenny był niepotrzebnie wprowadzony, bo nie groziła nam inwazja...
Tomaszewski o Smudzie: Franka znam od stu lat i byłem przekonany, że on jest Polakiem. Kiedy jednak wybuchła sprawa Peszki, to on pojechał do Niemiec i stamtąd jest zdjęcie, jak Franek do dziennikarzy niemieckich pokazuje swój dowód osobisty niemiecki ważny do 2019 roku.
Lato o Smudzie: To Franek odpowiada głową za reprezentację, a nie ja. I ci, których powołał, powalczą o wyjście z grupy. Moim marzeniem jest zagrać w ćwierćfinale z Niemcami w Gdańsku i zwyciężyć. Mamy z nimi kilka porachunków.
Tomaszewski o Niemcach: Będę kibicował Niemcom. A meczów z udziałem drużyny Smudy i Laty oglądać nie będę. Wszystkie inne będę. Przecież to święto dla mnie. Najlepsze narodowe drużyny świata będą grały.
Zapraszamy w niedzielę na Wprost.pl do obejrzenia kulisów rozmowy Magdaleny Rigamonti z Januszem Tomaszewskim, zarejestrowanych w obiektywie Maksymiliana Rigamonti.
Całe rozmowy z Grzegorzem Lato i Janem Tomaszewskim w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", zapraszamy do lektury!