Kobosko: Biją mnie Niemcy

Kobosko: Biją mnie Niemcy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Kobosko, redaktor naczelny “Wprost“
Mówiąc wprost, nasze kompleksy dostały nową pożywkę do rozwoju. Mocno wyczuleni na to, co mówią o nas inni, reagujemy histerią, gdy zaczynają nas krytykować. Ukazuje się wtedy cecha, która nas, Polaków, łączy, choć jest destrukcyjna: przekonanie, że obcy chcą nam zrobić krzywdę. Niemcy, Anglicy, Amerykanie, Rosjanie, Żydzi…
Trzy lata temu Jan Rokita próbował rozbuchać wywołany przez siebie incydent samolotowy do  rozmiarów polsko-niemieckiego skandalu dyplomatycznego. Przeszedł do  historii groteski. Teraz części z nas też wydaje się, że padliśmy ofiarą planowej agresji. „Panorama" brytyjskiej BBC pokazała hordy naszych stadionowych bandytów. Niemiecka prasa straszy Polską na kanwie morderstwa pary emerytów w Warszawie. Hiszpanie i Chorwaci są przerażeni bałaganem wokół gdańskiego stadionu, Czesi bakteriami we wrocławskim hotelu. I w to wszystko pakuje się nieświadomy niczego (nie tylko historii, ale i dzisiejszego kontekstu) Barack Obama... Znaczy się –  zorganizowana akcja! Jesteśmy w tej wizji krajem barbarzyńców uganiających się z bejsbolami za inaczej wyglądającymi. Złapanych okradamy, katujemy, skalpujemy – i szukamy kolejnych ofiar. Do takiego kraju jechać nie wolno, nawet, a raczej przede wszystkim, na mecze.

Żadnego spisku mrocznych sił rzecz jasna nie ma. Obama wybrnął z kiksu z klasą, przy okazji nagłaśniając sprawę nazistowskich obozów na cały świat –  żadna polska kampania promocyjno- -uświadamiająca tyle by nie dała.

Z innymi „aktami nienawiści" sytuacja jest trudniejsza. BBC pokazała swoim widzom obraz skrajnie wybiórczy. Rozmawiałem z brytyjskimi dyplomatami, byli skonsternowani faktem, że stacja właśnie w takim momencie, na parę dni przed Euro, wypuszcza tak jednostronny program. To  tak, jakby w Polsce wizerunek Wielkiej Brytanii miały tworzyć obrazki z  plądrowania sklepów w czasie ubiegłorocznych zamieszek ulicznych. Zamieszek, dodajmy, o charakterze mocno antyimigranckim.

Obraz w BBC był prawdziwy o tyle, że tak właśnie wyglądają w Polsce mecze największego ryzyka, derby, zwarcia nienawidzących się klubów. Nowoczesne stadiony, monitoringi, karty kibica itd. ograniczają problem, ale go nie eliminują. Wystarczy wtedy, jak dziennikarz bogatej BBC, pojeździć miesiąc z kamerą i odpowiednie obrazki na pewno się znajdą. Podobnie było i jest w wielu ligach europejskich – bo wszędzie proces pacyfikowania stadionowych bandytów jest trudny i długotrwały. U nas dodatkowo tym trudniejszy, że rolę stronnika kiboli wzięła na siebie rok temu największa partia opozycyjna. Tego ostatniego rzeczywiście nie  spotka się w innych krajach – tam stadionowe bezprawie i samosądy są tępione zgodnie przez wszystkich. A mimo to ciągle odżywają. Wystarczy przypomnieć kwietniową sytuację ze stadionu w Genui, gdzie przerażeni piłkarze musieli zdjąć koszulki – bo tak zażyczyli sobie chuligani na  trybunach. Taka impreza jak Euro przyciąga na szczęście zupełnie innych kibiców.

Polska jest inna niż kraj pokazany przez BBC czy  część mediów niemieckich. Jest krajem na dorobku, który szybko się zmienia w dobrym kierunku. Rzutem na taśmę, tak w polskim stylu, kończone są budowy, które zostaną na dziesięciolecia. Możemy się wreszcie zacząć pozbywać kompleksu ubogiego krewnego. Od trzech tygodni prowadzimy na łamach „Wprost" akcję „Polska OK!" – właśnie po to, byśmy zdali sobie z tego sprawę. Od nas wszystkich zależy, jak kibice zapamiętają Euro i wizytę w Polsce. Bądźmy dobrymi gospodarzami, cieszmy się tym, że inni chcą się dobrze bawić w Polsce, grajmy fair. Drugiej takiej szansy bardzo długo nie będzie.