Migalski: brałem twarde narkotyki - i dlatego jestem ich przeciwnikiem

Migalski: brałem twarde narkotyki - i dlatego jestem ich przeciwnikiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski (fot. JACEK HEROK / Newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
„Na studiach parę razy spróbowałem trawy, haszu i amfetaminy. To był błąd i prosta droga do katastrofy” – napisał na Twitterze Marek Migalski. W rozmowie z Wprost.pl eurodeputowany tłumaczy, że umieścił taki wpis na Twitterze, aby „przyłączyć się do dyskusji o szkodliwości narkotyków”. - Jestem przekonany o tym, że droga do uzależnienia prowadzi przez narkotyki miękkie do twardych. To jest dość prosta droga, i ja widziałem tę drogę, którą przechodzili moi znajomi z podwórka – mówi polityk.
Amelia Panuszko, Wprost.pl: Dlaczego publicznie napisał pan o Twitterze o tym, że w młodości zażywał narkotyki? Wymienia pan haszysz, marihuanę i amfetaminę…

Marek Migalski: Chciałem przyłączyć się do dyskusji o szkodliwości narkotyków. Widziałem, co się dzieje z ludźmi, którzy zażywają narkotyki i jestem głęboko przekonany, że ta dyskusja, która się dziś toczy, jest decydująca dla naszego rozwoju, rozwoju naszych dzieci i naszego kraju. Jestem przeciwnikiem legalizacji narkotyków.

Ma pan na myśli narkotyki twarde czy marihuanę?

I twarde, i miękkie. Próbowałem i jednych, i drugich, bo amfa zaliczana jest do narkotyków twardych. Jestem przekonany o tym, że droga do uzależnienia prowadzi przez narkotyki miękkie do twardych. To jest dość prosta droga, i ja widziałem tę drogę, którą przechodzili moi znajomi z podwórka.

Napisał pan, że trzech z nich nie żyje. A ilu próbowało narkotyków?

Zawsze próbowałem w większym gronie. Jeśli jednak istnieje niebezpieczeństwo śmierci to warto się zastanowić czy oferowanie takich środków jest rzeczą sensowną.

Uważa pan za sensowne to, że policja skupia się na ściganiu osób z małą ilością marihuany, zamiast skupić się na np. gangach narkotykowych czy wielkim międzynarodowym przemycie?

Musi być i jedno, i drugie, bo przecież popyt napędza sprzedaż. Bez odbiorców narkotyków, nie ma sprzedawców. Bez tych którzy kupują, nie ma dilerów.

To nieprawda. Marihuana jest rośliną, którą w zasadzie każdy może sobie posadzić w doniczce.

To już jest inna sprawa.

Wie pan, że zakazany owoc bardziej kusi - na pewno młodych ludzi.

Gdybyśmy rozumowali w ten sposób, to należałoby depenalizować kradzież, morderstwo, zoofilię…

To chyba nie jest najlepsze porównanie? Oczywiście wszystko można sprowadzić do absurdu ale wtedy dyskusja, do której chciał się pan włączyć, nie ma sensu.

Widzę różnicę - tylko że my mówimy o zasadzie. Mówi pani, że jeśli się czegoś zakaże, to ludzie tego bardziej chcą. Skoro tak to – logicznie rzecz biorąc - przestańmy zakazywać kradzieży, morderstw i zoofilii… Prawo musi zakazywać rzeczy, o których jesteśmy przekonani, że są złe. A za nieprzestrzeganie tego prawa musimy karać.

Wróćmy jeszcze do trzech pana kolegów, którzy umarli z powodu zażywania narkotyków. Czy chodziło o marihuanę?

Nie - przedawkowali twarde narkotyki. Heroinę. Ale zwykle bywa tak, że jak ktoś już jest uzależniony od narkotyków miękkich, to ma zwykle łatwiejszy dostęp do narkotyków twardych. Co do tych ostatnich nie mamy już chyba wątpliwości – one naprawdę zabijają.