Kto kusi polskiego narciarza

Kto kusi polskiego narciarza

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Polscy narciarze wolą dać dają zarobić Austriakom, Słowakom i Włochom niż rodowitym góralom. Dlaczego? Gdy na stokach w Austrii narciarze podróżują ogrzewaną kanapą, na Kasprowym wciąż bodzie tyłek zamarznięty drewniany szczebelek kolejki krzesełkowej z 1969 roku.
Choć to dopiero styczeń, Witold Kaczmarczyk, muzealnik z Krakowa w tym sezonie narciarskim zbliża się już do tysiąca kilometrów przejechanych na nartach. Właśnie szykuje się na kilkudniową wyprawę do Soelden - kolejnej austriackiej ogromnej areny narciarskiej.

- Postanowiłem, że tej zimy pojeżdżę na nartach niemal do obrzydzenia. Począwszy od października raz w miesiącu będę jeździł na kilka dni na narty aż do maja kiedy na alpejskich  lodowcach kończy się sezon - mówi zapalony narciarz.

Ile kosztują takie wyprawy? Okazuje się, że wcale nie tak drogo. Karnet na cały zimowy sezon i wszystkie skiareny w austriackim Tyrolu kosztował 670 euro. A jeśli nocleg w wynajętym apartamencie i koszty przejazdu z Krakowa do Insbrucku podzielić pomiędzy grupkę znajomych cały wyjazd wychodzi tylko trochę drożej niż podczas wypadu na Kasprowy czy do Szczyrku. Za to warunki do szusowania bez porównania lepsze.

Trudno się dziwić, że  tej zimy tylko Austrię odwiedzi 250 tys. Polaków. Na Słowacji Polacy odpowiadają na jedną trzecią przychodów TRM – największej firmy operującej wyciągami narciarskimi. Tymczasem na narodowej narciarskiej górze Kasprowym Wierchu pomimo pełni zimy wyciągi nie pracują z braku śniegu. Tatrzański Park Narodowy zabrania sztucznego zaśnieżania, bo to teren pod ochroną.

Więcej w najnowszym numerze "Wprost", który od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania.

Najnowszy numer "Wprost" będzie też dostępny na Facebooku.