Zakazane Związki

Zakazane Związki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Za odrzuceniem projektów dot. związków partnerskich opowiedział się m.in. minister Jarosław Gowin (fot. Wprost)Źródło:Wprost
Piątkowe głosowanie przeciw wszystkim projektom ustawy o związkach partnerskich obróciło się w zadziwiający popis poselskich uprzedzeń, fobii, zacofania i niekompetencji. I zwyczajnego niezrozumienia, że ten problem dotyczy kilkuset tysięcy par w Polsce. W przytłaczającej większości par bynajmniej nie homoseksualnych.
Żenada. Skandal. Średniowiecze. Tak większość wyborców o poglądach liberalnych i lewicowych oceniła odrzucenie przez posłów wszystkich trzech projektów Ustawy o związkach partnerskich. Reprezentanci prawicy i, ku zdziwieniu swoich wyborców, także część polityków PO sprowadzili całość problemu do kłótni o prawa gejów i lesbijek, przerzucaniu się homofonicznymi argumentami przeciw związkom między osobami tej samej płci. Owszem, ustawa dotyczyłaby par homoseksualnych, ale przede wszystkim – o czym większość posłów zapomniała lub udała, że nie pamięta - także setek tysięcy żyjących w konkubinatach osób heteroseksualnych, które równie mocno potrzebują Ustawy o Związkach Partnerskich.

Nieuświęcone związki

W Polsce już kilkaset tysięcy par (według niektórych szacunków nawet dwa miliony) żyje bez ślubu. Według jedynej konkretne danej, czyli Narodowego Spisu Powszechnego w 2011 r. w związkach partnerskich żyło w Polsce 781 tysięcy osób. Według danych GUS w tym samym roku zawarto u nas 206500 małżeństw. Ponad 10 proc. mniej niż jeszcze rok wcześniej. Małżeństw ubywa, ale coraz więcej par razem mieszka razem, wspólnie utrzymuje dom i wychowuje wspólne dzieci. Teraz w świetle polskiego prawa ich związek nie istnieje.

– To nie jest kwestia  wielkich światopoglądowych zmian. To kwestia ludzkiego życia. Są ludzie, którzy wybierają taką czy inną opcję i czy to oznacza, że muszą od razu zostać napiętnowani? Przecież projekty nie dotyczyły tylko i wyłącznie związków homoseksualnych ale szerokiego spektrum związków nieformalnych, czyli nie usankcjonowanych w urzędzie stanu cywilnego - opowiada prezenter telewizyjny Maciej Dowbor. On sam od lat żyje w takim związku z aktorką Joanną Koroniewską. Razem mieszkają, dzielą się obowiązkami, utrzymaniem domu i wychowują wspólnie dziecko. – Ale nie mam prawa w czasie choroby mojego partnera dowiedzieć się w szpitalu o stan jej zdrowia czy po sobie dziedziczyć. W ten sposób odbiera mi się moje prawa  – dodaje.

Jałowy związek

Według danych GUS już co piąte polskie dziecko rodzi się dziś w Polsce poza małżeństwem. - Nie rozumiem jak w XXI wieku można na pewne rzeczy przymykać oczy albo udawać, że coś nie funkcjonuje. Wczoraj usłyszałem stanowisko posłanki Krystyny Pawłowicz, która mówiła, że związki partnerskie są bezproduktywne, jałowe i że w żaden sposób nie wpływają na rozwój społeczeństwa. No przepraszam, czy związek w którym rodzi się dziecko jest jałowy? Czy moja córka nie będzie podatnikiem? Będzie! Będzie świetnie wykształcona, taką mam nadzieję, i będzie takim samym pełnoprawnym obywatelem, jak dzieci urodzone w związkach małżeńskich. Takich ludzi jak my jest mnóstwo w tym kraju. Mówienie o tym, że te związki są jałowe jest obrazą dla wszystkich tych ludzi. Oni funkcjonują w sposób wolny ale tworzą jednostki rodzinne. Czym się różni związek partnerski od małżeństwa, które czasami jest tylko fikcją bo np. ludzie mieszkają na dwóch różnych końcach kraju? Albo gdy mąż bije żonę? Albo gdy są dzieci, które są niekochane i zaniedbane ale za to ich rodzice mają ślub to oznacza, że te dzieci są lepsze? Są mniej jałowe niż dzieci ze związków partnerskich? Absolutnie nie jestem przeciwnikiem małżeństwa ale uważam też, że nie można zabierać ludziom prawa do innego światopoglądu, czy sposobu na życie. Trzeba być chorym albo ślepym żeby udawać, że na świecie nie ma homoseksualistów którzy tworzą związki, czy heteroseksualistów, którzy tworzą związki nieformalne. Istnieje przecież mnóstwo związków, które są pełnoprawnymi rodzinami z punktu widzenia miłości, relacji międzyludzkich, emocji które ich wiążą – przekonuje Dowbor.

Miłość bez papierka

Olena Leonenko czasami żartuje, że jest „dziewczyną” Janusza Głowackiego. Chociaż polski pisarz oraz ukraińska piosenkarka i aktorka są ze sobą już od 15 lat, nie zdecydowali się na ślub. – Małżeństwo rozgrywa się na wielu poziomach. To, jaki jest do niej stosunek, wynika z życiowych doświadczeń, podejścia, masy innych spraw. To, że ktoś nie przyrzeka sobie wierności na całe życie przed Bogiem w kościele albo urzędnikiem, to nie znaczy, że jego związek jest mniej warty. Państwo nie powinno narzucać mi, jak mam żyć - mówi Leonenko.

Ale narzuca. Chociaż z Głowackim mają staż dłuższy niż wiele małżeństw, w wypadku problemu ze zdrowiem, lekarze o stanie Głowackiego nie powiedzą jej nic. W świetle prawa jest dla niego kompletnie obcą osobą. – Myślę, że to co zrobili politycy jest po prostu niemoralne. Świadczy o tym, że rząd nie widzi tego, co dzieje się na świecie, co dzieje się w społeczeństwie, nie troszczy się o ludzi, którzy budują ten kraj. Ale nawet ta ślepota nie zatrzyma zmian, które się dzieją – mówi Leonenko.

Podobnego zdania jest aktorka Magdalena Schejbal. - To, jakiego rodzaju związek się buduje to indywidualna sprawa każdej z par. Nie wolno wchodzić nikomu z butami do domu. Dyskusja o związkach jakichkolwiek, a już na pewno partnerskich, nie powinna być przedmiotem gry politycznej. A w tej chwili głównie właśnie o to chodzi. Jesteśmy świadkami przepychanek międzypartyjnych, a moim zdaniem jest to kwestia bardzo poważnych decyzji i posunięć, których nie powinno się podejmować w szumie i zgiełku, pochopnie, pod presją i naciskami. To są delikatne sprawy, wymagające czasu, spokojnego i merytorycznego podejścia, na pewno rozmowy. Dopóki nie nauczymy się rozmawiać, trudno będzie dojść do jakichkolwiek wniosków i konsensusu, bo w takich warunkach jest to niemożliwe - mówi.

Więcej o związkach partnerskich w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który  od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania.

Najnowszy numer "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.