Pociąg do Cannes

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kadr z filmu "Olena" (fot. materiały prasowe) 
Studentka z Trójmiasta Elżbieta Benkowska ma szanse na Złotą Palmę w Cannes. Z Polski nagrodę tę dostali dotąd jedynie Wajda i Polański.

To był wtorek, telefon zadzwonił koło południa. Na komórce prefiks: „+33”. Czyżby Francja? – „Pani film »Olena« dostał nominację do Złotej Palmy w Cannes” – Elżbieta Benkowska nigdy nie zapomni słów, które wtedy usłyszała. Dobrze, że wcześniej zauważyła kierunkowy z Francji, bo by pomyślała, że któryś ze znajomych robi jej żart. Zadzwoniła do mamy, później do przyjaciół. – Jezu, jak ona ryczała! Ledwo łapała powietrze! – wspomina Sławomir Witek, kolega z roku, który przy „Olenie” pracował jako operator.

Na konkurs do Cannes swoje dzieła wysłało jeszcze dwóch znajomych z gdyńskiej filmówki. Dostali e-maile, że niestety, ich produkcje do konkursu się nie zakwalifikowały. Tylko do Eli nikt nie pisał. Denerwowała się, że jej fabułę pewnie gdzieś zgubili. Chwilę po telefonie znowu zaczęła się bać, tym razem, że to pomyłka. Uspokoiła się dopiero, gdy na stronie festiwalu zobaczyła komunikat. Jej „Olena”, jako pierwsza polska fabuła w historii, została zakwalifikowana do konkursu głównego filmów krótkich 66. Festiwalu Filmowego w Cannes. Pokonała 3,5 tys. twórców ze 132 krajów. Znalazła się w gronie dziewięciu najlepszych produkcji świata, które będą walczyć o Złotą Palmę w tej kategorii. Festiwal zaczyna się już 15 maja.

Pociąg do Cannes

Jerzy Rados, wicedyrektor i jeden z twórców Gdyńskiej Szkoły Filmowej, podkreśla, że choć sukces Benkowskiej jest w trzyletniej historii uczelni najbardziej spektakularny, to przecież niejedyny. Pierwsi absolwenci opuścili szkołę dopiero w marcu. Od tego czasu „Matka” Łukasza Ostalskiego z Danutą Stenką zdążyła już dostać nagrodę publiczności na Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w fińskim Tampere, a „Prawdziwy miód” Sławomira Witka zakwalifikował się na 53. Krakowski Festiwal Filmowy.

Kiedy szkoła powstawała, wielu nie wierzyło w jej sukces. Rok temu przeciwko jej finansowaniu przez samorząd protestowali trójmiejscy radni PiS. Argumentowano też, że dwuletnie studium nie będzie miało szans w starciu z gigantami z Warszawy i Łodzi. Za konkurencją stały tradycja i renoma, za Gdynią zapał i doświadczenie twórców, m.in. reżysera Roberta Glińskiego.

– Przyjęliśmy nieznany dotąd w Polsce skandynawski model edukacji filmowej oparty na indywidualnej pracy ze studentami i ogromną liczbą zajęć praktycznych. „Olena” w Cannes potwierdza, że to dobra droga – mówi Rados.

– W szkole rzucili nas na głęboką wodę. Wielu młodych ludzi chce być od razu wielkimi artystami. Nam mówili: najpierw zostańcie porządnymi rzemieślnikami – dodaje Łukasz Ostalski, jeden z pierwszych absolwentów. Elżbietę Benkowską wykładowcy zapamiętali już na egzaminach wstępnych. Skromna z wyglądu i zachowania dziewczyna powiedziała rzecz, która wydała się dość zuchwała.

– Oświadczyła nam, że idzie do szkoły, bo jej marzeniem jest robić dobre filmy i spotkać kiedyś Romana Polańskiego, z którym łączy ją dzień urodzin – wspomina Jerzy Rados. Sama Benkowska tłumaczy, że to wszystko przez pracę mamy, która jest księgową i ma wyjątkową pamięć do liczb.

– Już dawno zauważyła, że znany reżyser urodził się dokładnie tego samego dnia co ja, tyle że 55 lat wcześniej – opowiada. Później żartowała, że kiedyś pojedzie do Cannes. Wzięło się to stąd, że równolegle studiuje filologię słowiańską i kiedyś musiała przetłumaczyć z serbskiego rozdział biografii Emira Kusturicy.

– Dostałam fragment o jego nagrodzie w Cannes. Pomyślałam: kiedyś tam pojadę. Nieskromne, prawda? Może lepiej o tym nie pisać… Kamerę dostała od rodziców w prezencie na osiemnastkę. Zaczęła kręcić wszystko, co się dało, i wiedziała, że chce robić filmy. Ale nie dostała się na reżyserię ani do Łodzi, ani do Katowic. Spróbowała do Gdyni. Z sukcesem. Tuż przed rozpoczęciem nauki w filmówce pojechała na studenckie praktyki do Czarnogóry.

– W pociągu złodzieje rozpuścili gaz, kobieta obok mnie mdlała. Kiedy myślałam, że najgorsze mam za sobą, przypadkiem z pociągu wypadł mi paszport – wspomina Benkowska.

– Wstyd powiedzieć, ale ja mam talent do takich rzeczy. Może lepiej o tym nie pisać…

Cały artykuł ukazał się w nr 20/2013 "Wprost", który jest dostępny w formie e-wydania .

"Wprost" jest także
dostępny na Facebooku .