Kto utonie w górze śmieci?

Kto utonie w górze śmieci?

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc 
W górze śmieci, którą rząd zafundował samorządom, utonie niejeden lokalny polityk. Pierwsza może być prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Inicjatorom zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydenta stolicy przybył kolejny argument. Niespełna miesiąc przed ostatecznym terminem ratusz nie zdołał wybrać firmy, która miałaby wywozić śmieci z ponaddwumilionowego miasta. To, że po 1 lipca nie utonie ono w stertach odpadów, to wyłącznie zasługa kilku przedsiębiorców, którzy zgodzili się odbierać je na dotychczasowych zasadach bez umowy.

Na rozwiązanie problemu było półtora roku, ale Warszawa z nieznanych przyczyn zwlekała z przygotowaniem niezbędnych uchwał i rozpisaniem przetargu. Kiedy wreszcie wiosną tego roku przyjęto uchwałę śmieciową, regionalna izba obrachunkowa zakwestionowała sposób naliczania opłat. Przepisy trzeba było poprawić.

Kolejny skandal wybuchł w ubiegłym tygodniu. Krajowa Izba Odwoławcza nakazała Warszawie zmienić specyfikację przetargu, który miał wyłonić firmę odbierającą śmieci. Zaskarżyły ją aż cztery przedsiębiorstwa, twierdząc, że preferuje ona należącą w całości do miasta spółkę MPO.

Warunki przetargu były tak skonstruowane, że 55 proc. punktów firma otrzymywała za cenę, a 35 proc. za posiadanie instalacji do przetwarzania odpadów. Tyle że wystarczyło przetwarzanie biologiczne, czyli kompostowanie. Stołeczni urzędnicy postanowili w ten sposób zapewnić pracę warszawskiemu MPO, które nie ma innej instalacji do przerobu odpadów. Prezesem miejskiej spółki jeszcze tydzień temu był znajomy pani prezydent z czasów pracy w NBP Sławomir Michalak. Kiedy sprawa wyszła na jaw, w ratuszu rozpoczęło się poszukiwanie kozła ofiarnego. Najpierw pracę stracił wiceprezydent Mirosław Kochalski, odpowiedzialny za wdrażanie śmieciowej ustawy, potem do dymisji podał się także Michalak.

A wszystko przez Brukselę. Unijni urzędnicy nałożyli na Polskę obowiązek odzyskiwania od 1 lipca 2013 r. co najmniej połowy surowców znajdujących się w śmieciach komunalnych. Rząd nie bardzo miał pomysł, jak sobie ze sprawą poradzić, wymyślił więc, że najlepiej będzie, kiedy odpadami zajmą się samorządy. Stosowna ustawa nakazująca gminom zorganizowanie zbiórki odpadów weszła w życie 1 stycznia 2012 r. Samorządy nie spieszyły się jednak z przejęciem odpowiedzialności. Oznacza to bowiem wzrost opłat dla mieszkańców. Wielu uważa to za kolejny lokalny podatek. Tymczasem wybory za pasem i nikt nie chce się narażać elektoratowi. 

Dane Ministerstwa Ochrony Środowiska są alarmujące. Zaledwie 155 spośród 2,5 tys. gmin w całej Polsce zakończyło procedury przetargowe. 600 ma szanse zmieścić się w terminie. W co szóstej będą opóźnienia.


Cały tekst w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .