Tajne więzienia CIA w Polsce mógł zdekonspirować... agent CIA

Tajne więzienia CIA w Polsce mógł zdekonspirować... agent CIA

Dodano:   /  Zmieniono: 
Oficer CIA mógł zdekonspirować tajne więzienie w Polsce w 2003 roku 
Więzienie CIA w Polsce mogło zostać zdekonspirowane w 2003 r. Najpierw auto rozbili oficerowie CIA. Później plany wywiadu mogła pokrzyżować zazdrosna żona chorążego, który służył w Kiejkutach.

Czarne dziury, czyli tajne więzienia CIA, w których bez wyroków przetrzymywano podejrzanych o terroryzm, to jedna z najtajniejszych akcji wywiadowczych służb USA. Zaangażowane w nią też były polskie służby, które zgodziły się, by jedną z takich czarnych dziur zlokalizować w latach 2002- 2003 w szkole wywiadu w Starych Kiejkutach na Mazurach. Polskie władze oficjalnie zaprzeczają, że taka sytuacja miała miejsce. Mimo prowadzonego od 2007 r. śledztwa przyznają się jedynie do współpracy z Amerykanami w zwalczaniu terroryzmu. Ale ta tajna akcja wywiadu mogła zostać zdekonspirowana przez prozaiczne wpadki. Jedną zaliczyli agenci CIA. Drugą – wartownik pilnujący bramy ośrodka wywiadu w Kiejkutach. A trzecią – obsługa lotów w Szymanach na Mazurach.

Kolizja pod Pułtuskiem

5 grudnia 2002 r. na położone niedaleko Kiejkut lotnisko w Szymanach przyleciał gulfstream o numerze N63MU. To według ustaleń duńskiego parlamentu samolot wykorzystywany przez CIA do przerzucania podejrzanych o terroryzm. W dokumentach lotniska – książce ruchowej, w której zapisywane są przylatujące i odlatujące samoloty – odnotowano tylko sam lot. Nie wpisano, skąd N63MU przyleciał ani dokąd odleciał. Według dokumentów straży granicznej opublikowanych przez Helsińską Fundację Praw Człowieka na lotnisku w Szymanach wysiadło z samolotu ośmiu pasażerów. Nikt nie wsiadł do samolotu, który po krótkim postoju na płycie odleciał. Pasażerowie, według relacji świadków pracujących na lotnisku w Szymanach, mieli wsiąść do vanów z przyciemnianymi szybami i pojechać w kierunku ośrodka wywiadu. Tam, w lesie, polskie służby oddały do dyspozycji CIA jedną z willi. To w niej, jak wynika z dokumentów zgromadzonych przez polską prokuraturę, miało się mieścić tajne więzienie, w którym przetrzymywano podejrzanych o terroryzm.

Amerykanie poza ośrodkiem na Mazurach mieli też przebywać w ośrodku rządowym nad Zalewem Zegrzyńskim. Pisał o tym w 2009 r. „Dziennik”. W aktach śledztwa dotyczącego tajnych więzień CIA w Polsce są materiały, które potwierdzają te informacje. Na początku stycznia 2003 r. niedaleko Pułtuska na drodze z Mazur do Warszawy doszło do kolizji z udziałem samochodu należącego do Agencji Wywiadu. Spowodował ją kierujący samochodem amerykański oficer CIA. Na miejsce został wezwany patrol policji. – Przybyły patrol zachował się rutynowo. Zażądano dowodu rejestracyjnego i prawa jazdy. Jakież było zdziwienie policjantów, kiedy zamiast tego drugiego zobaczyli legitymację CIA – opowiada osoba znająca kulisy interwencji. Prócz Amerykanów w vanie był też oficer polskiego wywiadu. Policjanci mieli zapytać jadących samochodem o cel podróży. – Odpowiedzieli im, że wracają z Mazur i jadą do jednego z ośrodków pod Warszawą – mówi nasz rozmówca.

Informację o kolizji potwierdziliśmy w naszych źródłach w prokuraturze. – W aktach sprawy tajnych więzień CIA jest notatka Agencji Wywiadu na temat zdarzenia. Nie ma jednak informacji od policji – opowiada źródło zbliżone do śledztwa. Dokumentów dotyczących kolizji szukaliśmy w Komendzie Powiatowej Policji w Pułtusku i w Mazowieckiej Komendzie Wojewódzkiej. Nigdzie nie ma nawet wzmianki na ten temat. W Pułtusku tłumaczono, że takie dokumenty mogły zostać zniszczone po trzech latach, bo tyle przechowywane są w archiwach informacje na temat kolizji drogowych. – Policjanci, którzy obsługiwali tę kolizję, nie kojarzyli tego wypadku z więzieniami CIA. Zresztą w 2003 r. nikt o tym nie wiedział. Media zaczęły pisać o sprawie później – mówi nasz rozmówca.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który  od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .