Słodki biznes i gorzkie życie Bliklego

Słodki biznes i gorzkie życie Bliklego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Marek Wiśniewski/Puls Biznesu/Forum 
Najstarsza cukiernia w Polsce przynosi straty, dlatego wynajęty menedżer spoza rodziny ma zmienić ją w zyskowną spożywczą korporację i sprzedać inwestorom.
Profesor Andrzej Blikle, głowa rodziny najbardziej znanych polskich cukierników, to zaciekły wróg korporacyjnych metod zarządzania. Gdy inni wyciskali pracowników jak cytrynę, zatrudniali na śmieciowe umowy, bombardowali nadgodzinami, Andrzej Blikle dbał o motywację i warunki do rozwoju kariery. Gdy u konkurenta cukiernik wylatywał za przypalenie blachy z sernikiem, u Bliklego nikt nie stresował pracowników szukaniem winnych. Szukano pięciu powodów, dlaczego tak się stało, i przygotowywano systemowe rozwiązanie zapobiegające przypaleniom w przyszłości. Metody może fajne, ale biznes nie ma być fajny, tylko przynosić zyski. A firma Blikle od pewnego czasu ich nie ma. Dlatego też rodzina Blikle, zamiast mianować na szefa kolejnego z rodu, zdecydowała się wynająć brytyjskiego menedżera. Chce on z jednej z najstarszych rodzinnych firm uczynić nowoczesną spożywczą korporację, a gdy jej finanse będą wyglądać wystarczająco dobrze, sprzeda część udziałów inwestorowi branżowemu albo wejdzie ze spółką na giełdę.  

Nie wszystko zostaje w rodzinie 


Już na początku rozmowy Mark Forkun zastrzega, aby nie przedstawiać go w kontekście historycznych przedstawicieli rodu Blikle. Bo to nie wypada. – Jestem tylko menedżerem wynajętym do pracy – mówi skromnie. 


– Wynajętym do czego? – pytamy. – Ta rodzinna firma musi zyskać trochę korporacyjnego charakteru – mówi Forkun, dodając, że główne klocki biznesu zamierza mocno poprzestawiać. Choć pracuje w Polsce prawie 20 lat, to mówiąc „pączek z marmoladą”, łamie sobie język na końcówkach. Przy „pierniczkach” zdarza mu się zająknąć. Na biznesie zna się jednak jak mało kto. Przed laty restrukturyzował i przygotowywał do wejścia na giełdę rodzinną firmę Euromark, właściciela marki Campus, producenta ubrań i sprzętu do rekreacji. Brał udział w przygotowywaniu transakcji sprzedaży funduszowi inwestycyjnemu serwisu aukcyjnego Allegro. Zarządzał też dwoma zakładami koncernu Toyota w Polsce. 


Kiedy niecały rok temu obejmował stanowisko prezesa, pierwsze, co go zdziwiło, to fakt, że niewielka rzemieślnicza firma wytwarza 450 innych produktów, wliczając w to mięsne pieczenie, rybę po grecku, pasztety, zupy. Po diabła ta garmażerka, skoro Blikle słynie z pączków? – Lepiej jest skupić się na produktach słodkich, promować świetną markę i rozwijać sprzedaż w całej Polsce, a nie tylko w Warszawie i okolicach – mówi Forkun. Już wycofuje ze sprzedaży produkty o najniższej marży i niskiej sprzedaży. Przygotował za to zestawienie tych najzyskowniejszych. – Nasze ciasto francuskie świetnie się sprzedaje w sieciach handlowych jako dobrej jakości produkt rzemieślniczy. Zamierzamy wejść do sklepów z ciasteczkami maślanymi, korzennymi i pierniczkami. Pakowanymi w eleganckie pudełka. Taaak, naprawdę czuję w tym świetny biznes – podkreśla, stukając palcem w blat. 


Cały tekst można przeczytać w  32 numerze tygodnika "Wprost"  

Najnowszy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest   dostępny w formie e-wydania   .      

Najnowszy "Wprost" jest także   dostępny na Facebooku   .  


"Wprost" jest dostępny również w   wersji do słuchania   .