Kowal: Tusk może zostać unijnym komisarzem

Kowal: Tusk może zostać unijnym komisarzem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Kowal (fot. Wprost)Źródło:Wprost
- Jednym z zapasowych wariantów Donalda Tuska jest start w wyborach do Parlamentu Europejskiego, by później przyjąć tekę komisarza i wiceszefa Komisji Europejskiej. To nie ma wielkiego znaczenia, ale w Polsce byłoby uznane jako prawie taki sam sukces jak stanowisko szefa komisji – mówi w rozmowie z Wprost.pl Paweł Kowal.
Michał Olech: Prestiżowy niemiecki tygodnik „Der Spiegel” podał, że Angela Merkel sonduje, czy Donald Tusk byłby skłonny kandydować na szefa Komisji Europejskiej. To wrzutka, czy faktycznie premier ma szanse na karierę w strukturach unijnych?

Paweł Kowal: Po wygranych przez Donalda Tuska wyborach dwa lata temu jego pozycja w unijnych kręgach, zwłaszcza w EPP, była zupełnie inna niż obecnie. Dzisiaj jego wystawienie na szefa KE byłoby próbą równoważenia. Gdyby Polska, oprócz stanowisk komisarzy, miała otrzymać funkcję szefa KE, w Polsce powinno dojść do porozumienia między głównymi siłami politycznymi. Naiwnością byłoby sądzić, że Angela Merkel przebiera się za Świętego Mikołaja. Polska w innym miejscu musiałaby z czegoś zrezygnować. Nie jestem przeciwny temu, żeby Donald Tusk ubiegał się o stanowisko szefa KE, ale skoro Platforma nie jest silną partią, to musi liczyć się z polityczną konkurencją. 

Jak Polska może mieć realne szanse na to stanowisko, skoro nie jesteśmy potęgą gospodar czą , a ponadto nie należymy do strefy euro? 

Mam swoją teorię. Jednym z zapasowych wariantów Donalda Tuska jest start w wyborach do Parlamentu Europejskiego, by później przyjąć tekę komisarza i wiceszefa Komisji Europejskiej. To nie ma wielkiego znaczenia, ale w Polsce byłoby uznane jako prawie taki sam sukces jak stanowisko szefa komisji. Donald Tusk mógłby kontynuować karierę w strukturach unijnych, a nie musiałby brać odpowiedzialności za KE.

Ale w Polsce byłoby to uznane jako ucieczka przed spadającymi sondażami. Zwłaszcza, że premier w czerwcu zadeklarował, że do 2015 roku zostaje w Polsce. 

Donald Tusk nie jest jedynym politykiem, który często zmienia zdanie. Jego ostatnie deklaracje dotyczące Ukrainy pokazują, że potrafi zmienić zdanie w ciągu kilku dni. Dlatego nie zdziwiłoby mnie to. Nie jestem przeciwny, by premier poszedł do Komisji Europejskiej, ale nie jest to sprawa tylko jednej partii. 

A jeżeli nie Tusk, to kto?

Rodziny polityczne wystawiają swoich kandydatów. Część ludzi uważa, że gdyby zwyciężyła lewica, to Angela Merkel zagra inaczej, niż się w Polsce przyjęło, popierając Martina Schulza. Chciałbym, żeby w Polsce było takie same podejście. Poza tym w EPP trwa swego rodzaju konkurs piękności. Wymienia się Jean-Claude Junckera czy Dalię Grybauskaite. Na giełdzie nazwisk pojawiają się także fińscy politycy. Panuje przekonanie, że na najwyższych stanowiskach unijnych mogą się sprawdzać silnie umocowane doświadczone osoby z mniejszych krajów UE.