Poznajcie najlepiej zarabiających pracowników w kraju

Poznajcie najlepiej zarabiających pracowników w kraju

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Kilkadziesiąt tysięcy złotych odprawy, 14 pensji, złoty zegarek albo egzotyczne szkolenia w Kambodży. Tak mają szeregowi pracownicy państwowych spółek. I ciągle im mało.
Młodzi liczą na pracę! 20 tys. osób chce pracować w JSW, a 1,2 tys. osób w Jastrzębskiej Spółce Węglowej ma już uprawnienia emerytalne. Między wierszami symboliczny obrazek: starszy górnik przekazuje lampkę górniczą młodszemu koledze. Czerwona czcionka, wielki wykrzyknik i kilka liczb: 70 proc. chętnych do pracy w JSW to ludzie poniżej 30 roku życia. – takie ulotki krążą po korytarzach kilku kopalni należących do jednej z największych spółek wydobywczych w kraju.

Mimo tego, że górnicze emerytury są najwyższymi wypłacanymi przez ZUS, (dwukrotnie przewyższają te wypłacane nauczycielom czy kolejarzom) problem z upartymi pracownikami urósł już do tego stopnia, że w JSW rozpoczęto specjalną akcję ,,Emeryt”. Popierają ją nawet związki zawodowe, ale starsi pracownicy i tak są nieugięci. Ich zdaniem na emeryturę w pierwszej kolejności powinno się wysłać prezesa spółki Jarosława Zagórowskiego.

Niedawno wygrali z nim kolejny bój o jeszcze lepsze płace. Zagwarantowali sobie coroczne podwyżki o kilkaset złotych do 2015 r. A są już przecież jednymi z najlepiej zarabiających pracowników w kraju. Średnia pensja: 8,136 zł brutto, czyli ponad dwukrotnie więcej niż średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw.

Na jeszcze lepszą zachętę do przejścia na emeryturę wpadli dyrektorzy z Katowickiego Holdingu Węglowego. Jeżeli w lutym pracownik zdecyduje się na dobrowolne odejście z pracy, dostanie 70 tys. zł rekompensaty!

- W skład wynagrodzenia pracownika kopalni wchodzi: karta górnika, premia uznaniowa, premia zadaniowa, premia regulaminowa, premia akordowa, dodatek szkodliwy, dodatek sanitarny, dodatek nocny – wylicza jednym tchem Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowy JSW. I tak nie jest w stanie wymienić wszystkich premii, dodatków i nagród przyznawanych górnikom.

Wojciech Jaros z Katowickiego Holdingu Węglowego ma podobny problem. Jednak po rozmowie telefonicznej przesyła nam wiadomość z całą listą składników wchodzących w skład normalnej robotniczej pensji. W sumie 23 punkty. Wśród nich dodatek na pomoce szkolne, nagroda z okazji Dnia Górnika, dodatkowa nagroda roczna czy deputaty węglowe, czyli talony dla górników na zakup węgla.

Zdaniem dr. Kazimierza Sedlaka, założyciela pierwszej w Polsce firmy doradztwa personalnego, deputaty to relikt z poprzedniej epoki, którego nikt nie potrafi zmienić. Nijak pasują do obecnej rzeczywistości. W Kompanii Węglowej w 2012 r. uprawnionych do otrzymania deputatów było 60 tys. pracujących górników i 163 tys. emerytów. Na łebka przypada rocznie od 1,5 do 5,5 ton węgla. Ale czy wszyscy pracujący i emerytowani górnicy mieszkają w domach z piecem węglowym i rzeczywiście wykorzystują węgiel z deputatów? Wątpi w to Jaros z KHW. Jednak jak mówi kopalnia nie może żądać, by pracownik spalił węgiel deputatowy we własnym piecu.

W Kompanii Węglowej górnikom z okazji 25-lecia pracy rozdaje się złote zegarki szwajcarskiej marki Bisset. Pozłacana koperta, szafirowe szkiełko, skórzany pasek. Wartość zamówienia to bagatela kilkaset tysięcy złotych. W zeszłym spółka szukała dostawcy na 2350 zegarków. Cena nie powinna być wyższa niż 380 złotych brutto za sztukę. Z kolei w Orlenie pracownicy uczestniczą w organizowanych przez pracodawcę okolicznościowych spotkaniach, w trakcie których otrzymują drobne upominki. Najczęściej jest to także zegarek albo skórzany portfel.

Katowicki Holding Węglowy dorzuca pracownikom egzotyczne szkolenia. Dwa lata temu uwagę Najwyższej Izby Kontroli zwrócił szczególnie dwutygodniowy wyjazd czterech pracowników KHW do Kambodży. Po co wysłano ich akurat tam? – Zarząd nie był w stanie wskazać inspektorom gospodarczego celu wyprawy, która kosztowała 21 tys. zł – mówi oficjalny komunikat NIK. Jak wykazała niedawna kontrola w 2010 r. ta sama spółka wysłała grupę 30 pracowników na czterodniowe seminarium do Wielkiej Brytanii. Jak się okazało część szkoleniowa trwała tylko jeden dzień, i to w czasie między śniadaniem a lunchem. Reszta pobytu była wypełniona programem turystycznym. Koszt wypadu – bagatela 133 tys. złotych. Zdaniem Jarosa z KHW obydwa wyjazdy spełniały swoje role szkoleniowe, ale po kontroli NIK zdecydowali się ograniczyć zakres i ilość delegacji.