Poznajcie młode pokolenie polskich biznesmenów

Poznajcie młode pokolenie polskich biznesmenów

Niedawno chowali się w cieniu swoich rodziców. Dzisiaj przejmują prywatne firmy warte miliony złotych. Przez Polskę przechodzi właśnie fala biznesowych sukcesji.
- Już w liceum ojciec wysłał mnie do jednej z fabryk. Chciałem przeniknąć do firmy anonimowo. Ubrałem roboczy strój i dyskretnie wyszedłem na halę. Trafiłem na piłę. Razem ze starszym kolegą kroiliśmy płyty do produkcji mebli. Mój kamuflaż nie pomógł, już w pierwszej minucie facet mnie zdemaskował. Spojrzał na mnie parę razy i rzucił:,, Ty to młody Voelkel jesteś!” – wspomina swoją pierwszą styczność z firmą ojca Piotr Wit Voelkel, syn właściciela producenta mebli VOX z Poznania.

Od małolata przeszedł przez każde stanowisko w firmie. Frezował, piłował, pakował drewniane kawałki mebli w kartonowe pudła. Znudziło mu się. W liceum chciał stworzyć coś na własną rękę. Miał kilka biznesów, w tym małą agencje reklamową. Interes nie szedł, więc Voelkel junior sam znalazł dla siebie wyzwanie.

Zaraz po studiach wyjechał do Chin, gdzie rozwijał azjatycką gałąź rodzinnego biznesu. - Nie chciał odcinać kuponów od sukcesu ojca. Kiedy zdał sobie sprawę, że można stworzyć z firmy globalną markę, uznał, że gra jest warta świeczki – dodaje ojciec. Otworzył biuro w Szanghaju. Nie znał języka, więc do pracy zaciągnął recepcjonistkę z hotelu, która mówiła po chińsku i angielsku. - W rok stworzył nasze chińskie zaplecze. Dobrał nam najlepszych dostawców, kontrolował jakość produktów, negocjował ceny. Połowę pobytu spędził w samolotach, odwiedzając chińskie fabryki. Wtedy poznał swoją wartość. Zobaczył, że może skutecznie negocjować z kimś znacznie starszym i bardziej doświadczonym. Wyjechał chłopiec, a wrócił mężczyzna. – podsumowuje chińską wyprawę syna Piotr Voelkel. To wtedy jego syn doznał objawienia, że jest gotów przejąć stery w rodzinnej firmie. Wrócił do kraju, obronił magisterkę i zaczął przymierzać buty ojca.

- Siedzieliśmy w saunie, tata spytał mnie wprost, czy jestem gotów, czy ma szukać kogoś na miejsce prezesa. Zgodziłem się bez wahania – wspomina młody Voelkel. Rok temu z okazji Dnia Dziecka ojciec przekazał mu biznes wart 300 mln zł.

Podobną biznesową drogę wydreptał Konrad Pazgan, syn Kazimierza Pazgana, twórcy drobiarskiego imperium Konspol. To jego mięso ląduje w menu popularnych sieciówek KFC, McDonald’s czy Sphinx. – Jeszcze w podstawówce tata wysyłał mnie na łapanie kurczaków z kurników do klatek. Okropna harówka. Po kilku godzinach ręce chciały mi odpaść. Później praca w zimnych halach, gdzie patroszyłem, porcjowałem i pakowałem mięso. Z wiekiem trafiałem do innych działów. Handlu, marketingu. Otrzaskałem się w bojach pracując też w zagranicznych koncernach z tej samej branży. Mając 28 lat trafiłem na fotel wiceprezesa. Kiedy zmieniłem stare logo firmy, które nalepiano na opakowaniach od ćwierćwiecza, starsi pracownicy byli wściekli. Ojciec dawał mi jednak we wszystkim wolną rękę. W ciągu kilku lat podwoiliśmy nasze przychody. W tym roku mogą dobić nawet do miliarda złotych.– opowiada Konrad Pazgan, dzisiaj już prezes wykonawczy Konspol Holding.

Przez taką biznesową,,ścieżkę zdrowia” nie muszą przechodzić jednak wszyscy. Na pytanie jak zostać milionerem Jan Kulczyk zwykle odpowiada cytatem z Oscara Wilde’a:,,Trzeba dobrze wybrać sobie rodziców”. Chociaż rodzice Wilde’a bogaczami wcale nie byli – ojciec pracował w szpitalu, matka była tłumaczką, to w myśl cytatu ojciec najbogatszego Polaka podarował biznesmenowi milion dolarów na rozruch biznesu. Ten pomnożył walizkę zielonych do gigantycznej fortuny, wycenianej dziś na 12,5 mld zł.

Na początku roku do zarządzania majątkiem wybrał swojego syna Sebastiana. - Mój następca jest znany od ponad 30 lat. Przygotowywałem go na nieuchronne, powierzając coraz trudniejsze zadania – mówił ojciec. Spółka Kulczyk Investments wydobywa ropę i gaz, poszukuje surowców mineralnych. Prowadzi ponad 100 projektów w 27 krajach na czterech kontynentach. W jej radzie nadzorczej zasiadła również Dominika, córka Kulczyka seniora, która ma dbać o relacje z zagranicznymi inwestorami.

Chociaż do swojego biznesu Zygmunt Solorz-Żak kilka tygodni temu zaangażował tylko swojego syna Tobiasa, zadanie jakie mu powierzył będzie wymagało całej armii ekspertów. Solorz junior ma poukładać biznesowe puzzle ojca w jedną całość. Oprócz usług telekomunikacyjnych z Plusa i telewizyjnych z Polsatu ma też sprzedawać prąd z należącej do ojca elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, a także oferować usługi finansowe z ojcowskiego Plus Banku (dawniej Invest Bank).

- Ważne jest, żeby w biznesowej sukcesji nie było syndromu księcia Karola. Ten facet jest obecnie najstarszym dziedzicem w historii brytyjskiej monarchii. Jego matka w kwietniu skończy 88 lat, jest w dobrej kondycji, a syn starzeje się czekając na swoje przeznaczenie bez większego pożytku - mówi doradca biznesowy Tomasz Budziak. On sam z sukcesem pomógł kilku polskim biznesowym dynastiom w procedurze przygotowania zmian na fotelu prezesa. Budziak tworzy z rodziny strukturę, która ma własny ład, a nawet prawo. W tzw.,,konstytucji rodzinnej" każdy członek rodziny odnajdzie reguły, którymi kieruje się rodzina na styku z firmą. Na kolejnych kartach pojawiają się również różne scenariusze. Jak rodzina ma się zachować w przypadku konieczności wyłonienia nowego lidera? Co na wypadek kłótni rodzinnej? Jak postępować, kiedy brat albo siostra wycofa się z interesu?

Budziak uczy nawet rodziców jak wychować idealnych sukcesorów. – Dzieci powinny być od młodego blisko biznesu. Na początku prace wakacyjne na niższych szczeblach. Muszą poczuć smak potu, zobaczyć jak wygląda linia produkcyjna, zapoznać się z tym, co i jak wytwarza się w firmie taty i mamy. Następnie edukacja. Dobra, wymagająca ciężkiej pracy szkoła z naciskiem na naukę języków obcych. Na studia dziecko najlepiej posłać do uczelni położonej w innym mieście lub kraju, niż dom rodzinny czy adres zarejestrowania biznesu. Po studiach trzeba mu powiedzieć wprost:,,Idź do pośredniaka i samemu szukaj pomysłu na siebie. Sprawdź, ile jesteś wart”. Kiedy przekona się o własnej wartości, otrzaska się z różnymi pracodawcami, pozna metody zarządzania inne niż rodziców, po 5-6 latach pracy na własny rachunek powinien powrócić do rodzinnej firmy - tłumaczy.

Cały tekst w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .
"Wprost" będzie dostępny również w wersji do słuchania.