Polskie piekło podatkowe

Polskie piekło podatkowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
podatki, pit, rozliczenie, urząd skarbowy (fot. © Patryk Kosiński /Fotolia.pl) 
Polscy przedsiębiorcy stoją dzisiaj przed wyborem: płać albo uciekaj. Coraz częściej wybierają to drugie, bo bat fiskusa skutecznie wybił im z głowy prowadzenie interesów w kraju.
Do końca rozliczeń PIT zostało zaledwie kilka dni. To doskonała okazja, by zastanowić się, co szwankuje w polskim systemie podatkowym. Zwłaszcza że na stole jest propozycja, by przywrócić normalność: wątpliwości wynikające z niejasnego prawa mają być rozstrzygane na korzyść podatnika, a nie urzędnika. Dlaczego jest to konieczne? Bo z naszym systemem podatkowym jest źle. 18 płatności podatku rocznie, 286 godzin spędzonych na wypełnianiu druków, prawie 39 proc. zarobionych pieniędzy zjadanych przez państwo. Taki portret polskiego podatnika wyłania się na przykład z najnowszego raportu Banku Światowego Paying Taxes 2015. Zajęliśmy tam tak odległe miejsce, że z przyzwoitości lepiej go nie wymieniać. Przyjaźniejsze podatki od nas mają Litwa, Rosja, Zambia, Kosowo, a nawet Kiribati, malutka wysepka na Oceanie Spokojnym.

Zmiany w prawie podatkowym co dwa dni

Polski system podatkowy jest nieprzewidywalny. Według ekspertów z firmy konsultingowej EY przez ostatnie dwa lata zmiany w ustawach podatkowych były w Polsce wprowadzane średnio co dwa dni. Podatki w Polsce są absurdalne. Pomarańcze i cytryny są objęte wyższym podatkiem niż jabłka i gruszki. Powód? Cytrusy mają inny smak, więcej witaminy C i nie wybierzemy ich do pieczenia szarlotki – brzmi oficjalne tłumaczenie Ministerstwa Finansów. Nasz fiskus jest opresyjny. Kwota wolna od podatku to 3091 zł. Nie zmienia się w Polsce od ośmiu lat. W Tanzanii wynosi dwa razy tyle. W Botswanie trzykrotnie więcej. A w Wielkiej Brytanii podatku nie trzeba płacić od 50 tys. zł dochodu. Polski system jest niesprawiedliwy, bo jak inaczej nazwać fakt, że biedak zarabiający najniższą krajową zapłaci de facto więcej podatków i świadczeń niż bogacz z pensją 30 tys. zł miesięcznie.

Propozycja prezydenta

Mamy szansę zmienić tę patologię chociaż w miniaturowym wymiarze. Prezydencka nowelizacja ordynacji podatkowej zakłada nową zasadę: wszelkie wątpliwości podatkowe mają być rozstrzygane na korzyść obywatela, a nie państwa. Problem w tym, że projekt trafił do Sejmu już na początku grudnia ubiegłego roku i utknął w jednej z podkomisji. Rządzącym nie zależy (o konflikcie na linii rząd-prezydent piszemy obok), żeby poddać go pod głosowanie. Wolą czekać kolejne lata, aż Ministerstwo Finansów stworzy całą ordynację podatkową od nowa. Postanowiliśmy więc zachęcić parlamentarzystów do energicznego działania, pokazując, dlaczego zmiany w polskim prawie podatkowym są potrzebne natychmiast. Oto lista siedmiu grzechów głównych polskiego systemu podatkowego. Są na niej nieodpowiedzialni urzędnicy, niedoskonałe prawo, niesprawiedliwe traktowanie podatników i kilka innych wstydliwych spraw, które hamują rozwój gospodarczy kraju.

O wojnie pomiędzy prezydentem a szefową rządu w sprawie podatków oraz zmian w ordynacji podatkowej proponowanych przez Bronisława Komorowskiego przeczytasz na Wprost.pl

O "Siedmiu grzechach głównych" polskiej administracji podatkowej przeczytasz w najnowszym "Wprost", dostępnym w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl, a od poniedziałku w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay