Kamiński dla "Wprost": Dzicy z Luizjany zarządzają polską nauką

Kamiński dla "Wprost": Dzicy z Luizjany zarządzają polską nauką

Dodano:   /  Zmieniono: 
Antoni Z. Kamiński, fot. Wprost
Najkrótszy rozdział „O duchu praw” Monteskiusza składa się z dwu zdań: „Kiedy dzicy w Luizjanie chcą mieć owoc, ścinają drzewo przy samej ziemi i zrywają owoc. Oto rząd despotyczny”. Nie mówi nam on nic o rzeczywistych dzikich w Luizjanie, lecz mówi wiele o ludzkich skłonnościach, które ujawniają się w określonych okolicznościach.

Przedsiębiorca, kiedy podejmie złą decyzję w warunkach konkurencyjnego rynku, dostrzeże swój błąd w bilansie firmy. W dobrze działającym państwie demokratycznym o popełnieniu błędu informuje polityka reakcja opinii publicznej. Pokrewna despotyzmowi komunistyczna dyktatura niemal do końca skutecznie ukrywała koszty swej rabunkowej polityki.

Z komunizmem rozstaliśmy się dawno, ale nie z despotyczną mentalnością. Biurokratyczne centralne planowanie, z jego wskaźnikami, bodźcami materialnego zainteresowania itp., dotyczyło gospodarki, ale nauki tylko fragmentarycznie. Wraz z „reformą” minister Kudryckiej i polityką jej następczyni, komunistyczna filozofia zarządzania zakwitła tu w pełnej krasie. Efekty są podobne do tych w socjalistycznej gospodarce – zapanował absurd.

Na przykład za publikację monografii naukowiec w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych otrzymuje 20 punktów. Norma stanowi, że monografia ma mieć co najmniej sześć arkuszy tekstu. Kiedy praca zajmuje 18 arkuszy, należy ją dzielić na trzy książki, aby zamiast 20 uzyskać 60 punktów. Ośrodki badawcze ocenia się i finansuje wedle punktów uzyskanych przez pracowników, a więc ich dyrekcje też ich do tego zachęcają.

Ośrodki te posiadają często własne wydawnictwa, wydające książki zatrudnionych w nich naukowców. Recenzentami są koledzy, też zainteresowani obroną finansów instytucji. Skoro zaś ocenie podlega wielkość, a nie jakość produkcji, powstaje bodziec, by publikować cokolwiek bez względu na poziom. Jeżeli jeszcze do tego nie doszło, to dlatego, że ludzie zachowali poczucie wstydu. Na jak długo im go jeszcze wystarczy?

Resort uzasadniał reformę, odwołując się do wzoru amerykańskiego. Zapomniał, że tam nie ma ministerstwa nauki. Punkty pełnią tam zaś wtórną funkcję wobec oceny kompetencji naukowca przez jego profesjonalne środowisko. Biurokracja i kierujący nią politycy nie są w stanie dokonać takich ocen. Pozostaje skupić się na mierzeniu wielkości „produkcji naukowej”. Aby „urwać owoc”, tj. zdobyć władzę, urzędnicy „ścinają drzewo przy ziemi” i nie obchodzi ich opinia tych, którzy wiedzą – środowisk naukowych.

Podobnie jak za czasów „starego ustroju”, politycy i biurokraci uważają, że problemy polskiej nauki wynikają z lenistwa „materiału ludzkiego”, a nie z systemu zarządzania nią. Reformę zarządzania nauką należy zacząć od odrzucenia tego fałszywego przekonania i skupienia się na złych instytucjach.

Felieton ukaże się w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost, który będzie dostępny w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl  o godz. 20 w niedzielę i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju od poniedziałku rano.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay