Polski ksiądz z Watykanu ujawnia: Jestem gejem. Nie potrafię dłużej żyć w schizofrenicznym konflikcie, który mnie niszczy

Polski ksiądz z Watykanu ujawnia: Jestem gejem. Nie potrafię dłużej żyć w schizofrenicznym konflikcie, który mnie niszczy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ksiądz Krzysztof Charamsa (fot.Grażyna Makara/Tygodnik Powszechny)
- Nie potrafię żyć dłużej w schizofrenicznym konflikcie, który mnie niszczy – wyznaje w rozmowie z „Wprost” ks. prałat Krzysztof Charamsa. Ten najwyższy rangą polski kapłan, który pracuje w sekcji doktrynalnej Kongregacji Nauki Wiary oraz jest drugim sekretarzem Międzynarodowej Komisji Teologicznej, ujawnia: - Po długim okresie zmagań ze sobą dojrzałem do tego, by mojemu Kościołowi publicznie to powiedzieć. Bez wstydu i lęku, bez poczucia winy, który zabijał mnie przez wiele lat. Jestem gejem.
W pierwszym udzielonym wywiadzie przyznaje tygodnikowi "Wprost”: - Wszedłem w mentalny schemat, którego mnie nauczono, że ktoś taki, jak gej, nie istnieje, bo nie ma czegoś takiego, jak trwała orientacja homoseksualna. To była choroba, jakiś brud, pomyłka, od której Bóg mnie kiedyś uwolni. Coś, co - choć jest we mnie - nie jest moje.

To pierwszy coming out w polskim Kościele i w Watykanie. Ks. prałat Krzysztof Charamsa jest pracownikiem sekcji doktrynalnej Kongregacji Nauki Wiary oraz drugim sekretarzem Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Wykłada na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie oraz na Ateneo Pontificio Regina Apostolorum.

Publikujemy fragment rozmowy, którą w całości opublikujemy w tygodniku "Wprost", który w kioskach ukaże się w poniedziałek.

Z ks. prałatem Krzysztofem Charamsą z Kongregacji Nauki Wiary rozmawia Marcin Dzierżanowski.

Marcin Dzierżanowski: Księże prałacie, decyzja zapadła?

Ksiądz Krzysztof Charamsa: Zapadła. Dlaczego pan pyta?

Upewniam się, że Ksiądz tego naprawdę chce.

Nie tylko chcę - mam taki obowiązek. Nie potrafię żyć dłużej w schizofrenicznym konflikcie, który mnie niszczy. Czuję, że jeśli nie powiem, kim jestem, moje świadczenie o Bogu i moja służba kapłańska nie będą miały sensu. Po długim okresie zmagań ze sobą dojrzałem do tego, by mojemu Kościołowi publicznie to powiedzieć. Bez wstydu i lęku, bez poczucia winy, który zabijał mnie przez wiele lat. Jestem gejem.

Mówi to Ksiądz spokojnie.

Bo dziś już wiem, że to, kim jestem, jest fantastycznym potencjałem mojego życia. Nie jestem w stanie mojej homoseksualności oddzielić od kapłaństwa. Tylko w zgodzie z moją orientacją mogę rozwijać swoje relacje z drugim człowiekiem i z Panem Bogiem.

Od dawna ksiądz tak myśli?

Zawsze wiedziałem, jakie mam pragnienia, ale długo nie umiałem zobaczyć w tym daru. Raczej ciężar, upokorzenie, coś ohydnego.

Krzyż?

Tak. Już pierwsze wykłady z teologii moralnej u prof. Lino Ciccone w Lugano, wyryły we mnie świadomość, że homoseksualność to krzyż. Brałem to osobiście: to jest krzyż, który muszę w milczeniu i wewnętrznym cierpieniu nieść do końca życia. Nikomu o tym nie mówiąc.

Modlił się Ksiądz, żeby Bóg ten krzyż zdjął?

Od wczesnej młodości, przez całe seminarium aż po dojrzałe kapłaństwo.

Od maja 2003 r. pracuje ksiądz w Watykanie, w legendarnej Kongregacji Nauki Wiary.

Wtedy dla mnie było to miejsce obrony prawdy. Moim intelektualnym idolem był Josef Ratzinger, który wtedy kierował Kongregacją. Szedłem tam głównie dla niego. Przecież to on napisał w swojej biografii, że w młodości, kiedy koledzy szli grać w piłkę, on wolał bibliotekę. Miałem podobnie. Pochłaniały mnie studia, kongregacja oraz praca duszpasterska, z której nigdy nie zrezygnowałem. Żyłem w jakiejś euforii, w entuzjazmie powołania i służby. To, kim jestem, zostało zepchnięte na dalszy plan.

To był czas, kiedy Watykan coraz częściej się zajmował homoseksualnością. W 2003 r. ukazał się dokument „Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi” krytykujący państwa, które wprowadzają związki partnerskie. Dwa lata później dokument zabraniający wyświęcania osób homoseksualnych na księży.

Wszystkie te dokumenty przechodziły przez nasze biuro. Chyba nie muszę mówić, że wtedy się z nimi zgadzałem, choć tematu unikałem jak ognia. Byłem dogmatykiem, a kwestia homoseksualności to raczej domena teologii moralnej. Uspokajałem się, że nie będę musiał się tym zagadnieniem w Kongregacji zajmować.

(…)

Katechizm Kościoła odróżnia homoseksualne „skłonności” od „czynów”. Te pierwsze same w sobie nie są grzeszne. Ten podział uspokajał?

Coraz bardziej czułem, że jakoś jest nieludzki, że jest w nim jakiś fałsz. Przecież spełniałem wymogi katechizmu, a wcale nie byłem szczęśliwy. Zresztą, moja strategia unikania tematu homoseksualności nie do końca się udawała, bo milczenie w tej kwestii jest w Kościele podejrzane.

W jakim sensie?

Mam wrażenie, że homoseksualność to w środowisku księży obsesja. Panuje silna presja, by nienawidzić gejów, pokazywać, że się czuje do nich wstręt. Większość prywatnych żartów księży to dowcipy z Żydów i gejów.

Opowiadał Ksiądz?

Nigdy. Ale musiałem się z nich śmiać. Jak ktoś opowiadał homofobiczny dowcip, oblewał mnie pot, bo się zastanawiałem, czy ktoś się nie domyśla i mnie nie testuje.

A w Kongregacji? Podczas dyskusji?

Gdy padały homofobiczne słowa, milczałem i z bólem kiwałem głową na tak. Godziłem się na psychologiczny gwałt, bo nie byłem w stanie protestować. Dziś niestety czuję, że moim milczeniem i strachem uczestniczyłem w stygmatyzowaniu osób homoseksualnych. Za to dziś chcę prosić o przebaczenie całą wspólnotę ludzi LGBTI, każdego geja, każda lesbijkę i każdą osobę należącą do mniejszości nieheteroseksulnych. Muszę prosić o przebaczenie w imieniu moim, ale i w imieniu mojego Kościoła.

(…)

Dużo się mówi o istnieniu w Watykanie homoseksualnego lobby.

Nigdy nie trafiłem na jego ślad. Owszem, znam wielu homoseksualnych księży, ale nie zauważyłem, żeby tworzyli jakąś zamkniętą grupę, która się w ukryciu popiera.

W 2012 r. włoski dziennikarz śledczy Carmelo Abbate wydał książkę, w której opisał m.in. imprezy gejowskie z udziałem księży z Watykanu. Duchowni mieli mieć przygodne kontakty seksualne w męskiej saunie, korzystać z „chłopców do wynajęcia” i stosować praktyki sadomasochistyczne.

To, co tam opisał, pewnie jest prawdą, ale nigdy się z takimi przypadkami nie spotkałem. Myślę, że przeciętny homoseksualny ksiądz chce się przede wszystkim ukryć, nie dać żadnego znaku, że „coś z nim nie tak”. I przyjąć jakąś strategię obronienia swojej godności. Wielu z nas po latach życia w codziennym cierpieniu wytwarza w sobie mechanizmy obronne pozwalające na przetrwanie, jakąś małą stabilizację. Daleki jestem od tego, żeby to potępić.

Cynizm?

Wielu wpada w tę pułapkę. Kompensują swoje poniżenie, najczęściej koncentrując się na kościelnej karierze za wszelką cenę albo przesadnym gromadzeniu dóbr materialnych. Niektórzy wyjątkowo żarliwie głoszą nienawiść wobec gejów, bo to doskonale chroni przed zdjęciem maski.

(…)

Decyduje się Ksiądz na swój coming out u progu Synodu. Może trzeba było poczekać?

Nie ma na co. Wiem, że wynik tego Synodu w kwestii homoseksualności jest już właściwie przesądzony. Właśnie dlatego czuję, że muszę to zrobić teraz. Chciałbym, żeby ojcowie synodalni mieli przed oczami moją twarz. I usłyszeli: jestem gejem i właśnie będąc gejem, jestem dobrym księdzem. Proszę mój Kościół, by się obudził z koszmarnego snu. Proszę mój Kościół by się opamiętał w swoim zamknięciu na prawdę człowieka!

Co będzie z Księdzem po coming oucie?

W Watykanie, w jego doktrynalnym sercu, jakim jest Kongregacja, to pierwszy taki przypadek, więc moja decyzja nie ma precedensu. Ale się nie łudzę. (…) Wiem, że moja decyzja może być poniekąd historyczna, dlatego chciałbym, by stała się dla Kościoła cichym wyrzutem sumienia.

Nie boi się Ksiądz, że krzywdzi Kościół?

Wręcz przeciwnie: ta decyzja wynika z mojej miłości do Kościoła. Na oszustwie nie można budować żadnej relacji. Nie mogę dawać się w pełni wspólnocie, jeśli ta wspólnota nie wie, kim jestem. Zresztą z drugiej strony to ja się bronie przed krzywdą, jaką wyrządził mi Kościół.

Mógł Ksiądz odejść w ciszy.

Jest taka teza teolożek feministycznych: „Jeśli zostaniecie w Kościele, bądźcie głośne. Jeśli zdecydujecie się odejść, odchodźcie z hukiem”. Trzeba przerwać tę zmowę milczenia. Bo to milczenie jest nieuczciwe wobec Kościoła i świata. Kościół musi usłyszeć, że to jak traktuje osoby homoseksualne jest po prostu nieludzkie. By przybliżać czas przemiany Kościoła.

Cały wywiad przeczytać będzie można w najnowszym numerze "Wprost", dostępnym w kioskach i salonach prasowych na terenie całej Polski od poniedziałku 5 października. Najnowsze wydania można zakupić również w wersji do słuchania oraz na  AppleStoreGooglePlay. "Wprost" dostępny jest także w formie e-wydania.