Chodzi o świńską grypę, która panoszy się od Petersburga i Uralu po Kaukaz. Weronika Skworcowa, minister zdrowia Rosji, ogłosiła co prawda, że sytuacja jest pod kont rolą, ale grypa w ciągu ostatniego miesiąca zabiła aż 50 osób w całym kraju. Najwięcej, bo aż 30 ofiar, było w Petersburgu. Powszechnym widokiem stały się maseczki chirurgiczne stosowane przez pasażerów komunikacji publicznej w celu uniknięcia zarażenia.
Najgorsza sytuacja jest w zajętym przez prorosyjskie siły ukraińskim Donbasie, gdzie z powodu wojny brakuje regularnych dostaw leków i odpowiedniego poziomu opieki medycznej. Ukraiński wywiad podejrzewa, że w Donbasie z powodu grypy mogło umrzeć nawet 300 osób, a mieszkańcy szturmują apteki w poszukiwaniu leków, których brakuje w szpitalach. – Sytuacja tam jest paskudna, bo większość szpitali nie działa, zniszczona w czasie walk albo obrabowana – oświadczył minister zdrowia Ukrainy Aleksander Kwitaszwili. Na Ukrainie świńska grypa także daje się we znaki, zabiła już ponad 50 osób.
JM
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.