Oni odczuli, czym jest „operacja” Putina. Wstrząsająca relacja 40-latki z obwodu kijowskiego

Oni odczuli, czym jest „operacja” Putina. Wstrząsająca relacja 40-latki z obwodu kijowskiego

Zniszczenia w obwodzie kijowskim, zdjęcie ilustracyjne
Zniszczenia w obwodzie kijowskim, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Vladyslav Musiienko
Mieszkanie Iryny wyglądało tak, jakby przeszło przez nie tornado. To ślad, który pozostawili po sobie Rosjanie, jeszcze przed wycofaniem z obwodu kijowskiego. – Nie chcieliśmy jakoś bardzo wracać, bo wiedzieliśmy, co dzieje się z naszym mieszkaniem. Ale trzeba było to zrobić – relacjonuje kobieta w rozmowie z „Wprost”. 40-latka opisała, jakie spustoszenie armia Putina wywołała w jej życiu. Choć to wyjątkowa historia, to jednocześnie – niestety – tylko jedna z wielu.

Dymer, obwód kijowski. Pięciopiętrowy blok, a za drzwiami poszczególnych mieszkań ludzie z krwi i kości, którzy mają marzenia i plany. Czuć zapach gotowanego obiadu, słychać bawiące się dzieci. Ktoś wygląda przez okno, żeby zobaczyć, co dzieje się na zewnątrz. Wszystko to w jednym momencie zostało przekreślone, a poczucie bezpieczeństwa i względnej stabilizacji stało się zdecydowanie trudniejsze do odbudowania niż poszczególne budynki. Dymer to jedno z tych miejsc, w których Ukraińcy przekonali się, co oznacza „specjalna operacja wojskowa”, jak wojnę w Ukrainie określa rosyjska propaganda.

Awaryjny plan działania runął. „Po prostu spanikowałam”

40-letnia Iryna i jej mąż pochodzą z obwodu donieckiego, ale jeszcze w 2005 roku, za czasów Pomarańczowej Rewolucji, podjęli decyzję o przeprowadzce na Kijowszczyznę. Wciąż żyli z myślą o rosyjskiej agresji, która dała o sobie dobitnie znać w 2014 roku, kiedy zaczęła się nielegalna okupacja Krymu. Świat oprócz głośnych deklaracji, w których wyrażano ubolewanie, nie zrobił wówczas nic. A oni starali się żyć, układać kolejne sprawy.

W 2011 roku kupili mieszkanie w maleńkim miasteczku Dymer. Mieli nadzieję na dobrą przyszłość. I tak faktycznie było. Rodzina wiodła spokojne, uporządkowane życie. Zarówno Iryna, jak i jej mąż, znaleźli stabilną pracę. Starali się zagwarantować dwójce dzieci jak najlepsze warunki.

Iryna przeczuwała, że Rosja wykona kolejny krok zbrodniczego planu. 23 lutego 2022 roku, na dzień przed rozpoczęciem pełnowymiarowej agresji, kobieta nie mogła zasnąć. Była niespokojna. Nieustannie sprawdzała napływające wiadomości. Nad ranem stało się jasne, że Putin rozpoczął inwazję. – Zapytałam męża, co mamy robić. Zrobiłam to, chociaż przed 23 lutego wszystko dokładnie zaplanowaliśmy, ale w tym momencie po prostu spanikowałam. I nie wszystko było aktualne – powiedziała Iryna w rozmowie z „Wprost”.