Ukraińskie kobiety i dzieci żądają demobilizacji żołnierzy. „Wojsko, a nie niewolnicy”

Ukraińskie kobiety i dzieci żądają demobilizacji żołnierzy. „Wojsko, a nie niewolnicy”

Protestowano w największych ukraińskich miastach
Protestowano w największych ukraińskich miastach Źródło:Pixabay / HubertdeThé
Przez Ukrainę przetoczyły się protesty. Ich uczestniczki domagały się, by żołnierze, którzy służą na wojnie od blisko 2 lat, zostali wysłani na zasłużone urlopy.

W 20 regionach na Ukrainie, w tym w największych miastach takich jak Kijów, Odessa czy Dniepr, zorganizowano protesty – informuje Biełsat TV. Anastasija – Ukrainka, która odpowiadała za organizację jednego z nich – w rozmowie z Nowyny LIVE - wyjaśniła, że kobiety są dziś bardzo niezadowolone z tego, jak władze traktują ich bliskich, którym odmawiają urlopu. – Czy moglibyście spędzić 620 dni w pracy bez odpoczynku? – zadała retoryczne pytanie. Zauważyła, że społeczeństwo „wymaga” oni od żołnierzy, by „nieustannie walczyli na froncie”.

W Dnieprze w proteście wzięło udział więcej niż 20 kobiet. Głośno mówiły o prawie do odpoczynku dla mężów. Zwracały uwagę, że od ponad półtora roku biorą oni udział w wyczerpujących fizycznie i psychicznie walkach. Niektóre mówiły, że wojsko okazało się dla żołnierzy „pańszczyzną”, relacjonuje Radio Swoboda. Część członków armii jeszcze nie otrzymało urlopu, mimo faktu, że od dawna uczestniczą w inwazji na pełną skalę. Część odczuwa już pierwsze tego skutki w postaci przedłużających się negatywnych stanów emocjonalnych, a to znak, że potrzebują wykwalifikowanej pomocy i spokoju.

„Kiedy pójdę z tatą na spacer?”

Jedna z uczestniczek protestu w Dnieprze stwierdziła, że w kraju ponoć łatwo można spotkać osoby, np. w miejscach takich jak kluby nocne czy sportowe, które mogłyby zastąpić żołnierzy. – Nasi mężczyźni nie są młodsi ani zdrowsi od innych. W marcu miną im dwa lata służby – przywieźcie ich do domu, zastąpcie innymi (mężczyznami – red.) – domaga się Ołena.

W Zaporożu zebrani również chcieli demobilizacji części wojskowych. W wydarzeniu udział wzięły m.in. kobiety, których mężowie służą ojczyźnie od ponad 18 miesięcy. Jedna z nich – Natalia – opowiedziała o trudnych rozmowach z synem, który bardzo tęskni za ojcem. – Chcę, żeby dziecko mogło przytulić tatę. Jak chodzimy po mieście, szczególnie po placach zabaw, to gdy widzimy, jak jakiś mężczyzna spaceruje z dziećmi, moje dziecko pyta mnie: „Kiedy pójdę z tatą na spacer?”. Konieczne jest, aby (na wojnie – red.) nie służyli ciągle ci sami ludzie – podkreśla uczestniczka wydarzenia, zorganizowanego na terenie obwodu zaporoskiego. W Krzywym Rogu maszerujący krzyczeli zaś: „wojsko, a nie niewolnicy”.

Amerykanie szacują liczbę Ukraińców, którzy ponieśli śmierć na froncie. Jest ich blisko 70 tys.

W kontekście protestów warto przytoczyć dane dotyczące liczby zabitych żołnierzy, opublikowane w drugiej połowie sierpnia przez „The New York Times”. Według nich po stronie rosyjskiej, jak i ukraińskiej, zginęło około pół miliona osób. Redakcja amerykańskiego dziennika powołuje się na szacunki amerykańskich urzędników, których personaliów jednak nie ujawniono.

Po stronie ukraińskiej zmarło blisko 70 tys. żołnierzy, natomiast liczbę rannych oszacowano na 100 do 120 tys. Rosjanie mieli stracić 170 tys. żołnierzy, a 170-180 tys. miało odnieść mniejsze lub większe obrażenia. Amerykański dziennik podkreśla jednak, że podanie realnej liczby ofiar to nie lada wyzwanie, bo z jednej strony Ukraińcy nie ujawniają oficjalnych danych, a z drugiej strony Rosjanie umyślnie zaniżają statystyki zgonów.

Czytaj też:
Nowy cel Rosji. Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: To, co się dzieje teraz na froncie, to wstęp
Czytaj też:
Blokada ukraińskiej granicy trwa. Negocjacje nie przyniosły rozwiązania

Źródło: Biełsat TV, Radio Swoboda, Nowyny LIVE, "The New York Times"