Justine Ruszczyk Damond, 40-letnia Australijka z Sydney, przebywała w Stanach Zjednoczonych wspólnie ze swoim narzeczonym Donem Damondem (menadżerem Little Six Casino w Minnesocie). Para miała pobrać się w przyszłym miesiącu.
Jak opisuje prasa, Justine Damond zadzwoniła na policję w Minneapolis 15 lipca, tuż przed północą, z prośbą o to, by funkcjonariusze pojawili się pod jej domem - kobieta miała podejrzenia, że w jej okolicy doszło do napaści. Gdy policjanci pojawili się pod domem, 40-latka wyszła w piżamie do funkcjonariuszy i podeszła do auta od strony kierowcy. Wówczas drugi z policjantów, który siedział na miejscu pasażera, śmiertelnie ją postrzelił. Nie ma informacji, co mogło doprowadzić do tego, że jeden z policjantów wystrzelił w stronę kobiety. Policja w Minneapolis całą sprawę opisywała jako „strzelaninę z udziałem funkcjonariuszy”.
Obecnie trwa wyjaśnianie sprawy, a dodatkowe utrudnienia stanowi fakt, że żaden z policjantów nie miał włączonej kamery zamontowanej w mundurze. Sprawą zajmuje się teraz zarówno policja, jak i władze stanu Minnesota. Besty Hodges, burmistrz Minneapolis, zapowiedziała już, że domaga się wyjaśnień, dlaczego kamery funkcjonariuszy były wyłączone.
– Wszyscy chcemy wiedzieć więcej o tej sprawie, ja także. Jako burmistrz tego miasta, a także żona i babcia, mogę powiedzieć, że moje serce przepełnia ból i jestem wysoce zaniepokojona tym, co wydarzyło się ostatniej nocy – powiedziała podczas niedzielnej konferencji prasowej Hodges.